piątek, 1 kwietnia 2016

Rozdział 8~"Daj mu trochę czasu."





Tańczyłam z Jaydenem, było tak cudownie. Niebo pełne gwiazd, w koło nas pełno ludzi, a ja czułam się tak, jakbyśmy byli tu sami. Patrzyliśmy na siebie nic nie mówiąc. To piękne mieć kogoś i darzyć  go uczuciem.
-Leon Cię nie wkurzał? - Jay przerwał tą wspaniałą chwilę.
-Zachowywał się nienagannie. - Odparłam. - Nawet przeprosił i wyjaśnił swoje zachowanie. Wszystko ma związek z Sophie. - Kiwnął głową na znak, że rozumie. - A kiedy powiedziałam co wiem zrobił się dziwnie milczący.
- Powiedziałaś mu? - Zapytał mój chłopak. Myślałam, że go tym zdenerwuje, ale na szczęście był bardzo spokojny.
-Tak. - Odpowiedziałam.
-No dobrze. - Uśmiechnął się do mnie. Uwielbiam ten uśmiech, chcę go widywać codziennie.
-Opowiedz co się stało. - Jego uśmiech zanikł. Violka coś Ty narobiła?
-O niej? - Pokiwałam twierdząco głową. - Nie lubię o tym mówić.
-Rozumiem. - Posłałam mu uśmiech. - Ale wiedz, że możesz. Zrzucam na Ciebie wszystkie zmartwienia. Chcę żebyś wiedział, że możesz zrobić to samo. Możesz mi mówić o wszystkim, jeżeli tylko chcesz. Ja zawszę Cię wysłucham. - Chciałam dodać mu otuchy.
-Amm.. Dziękuję Ci. - Tylko tyle? Czyli od niego nie wyciągnę raczej nic.
-Nie wiele o Tobie wiem, Jayden. Chciałabym, żebyś się bardziej otworzył. - Wyznałam.
-Violu, wiesz o mnie więcej niż ktokolwiek. - Ehh.. Jayden nie o to mi chodzi.
-Nie, nie rozumiesz. Chciałabym wiedzieć kim jest, co lubisz, jaki byłeś. Kiedy normalni ludzie się poznają właśnie takich wiadomości od siebie oczekują. - Starałam się mu to wyjaśnić. - Próbuje Cię poznać. Jesteś nieprzenikniony i to mi się podoba, ale tajemnice i sprawa z Sophie.
-Odpuść. - Lekko się zdenerwował. - Nie chce o tym mówić.
-Ale opowiedz o sobie. Żebym wiedziała coś więcej, chciałabym w końcu się dowiedzieć o Tobie rzeczy normalnych. -Wyrzuciłam z siebie.
-Twierdzisz, że nie jestem normalny? - Spojrzał na mnie.
-Dobrze wiesz, że tak nie myślę Jayden.
-Nie widzisz co robi Leon? On lubi mącić. - Chłopak próbował ratować sytuację.
-Odczep się od Leona. Tu nie chodzi o niego. Chcę poznać Ciebie, a nie Twojego brata. - Mówiłam.
-Usiłuje nas poróżnić. - Szepnął.
-Skutecznie. - Zgodziłam się z nim i odeszłam zostawiając go samego. Weszłam do domu cioci i na kanapie zauważyłam samotnie siedzącą Francesce. Przysiadłam się do niej.
-O Viola. - Uśmiechnęła się na mój widok.
-Czemu siedzisz tutaj sama? - Zapytałam ją.
-Odpoczywam i trochę myślę. Zastanawiam się też gdzie Marco. A Tobie co się stało? - Jak zwykle od razu musi zobaczyć, że coś jest nie tak.
-Stałam się wścibska. Obiecałam, że nie będę się wtrącać,a to przed chwilą zrobiłam. Jestem głupia. - Wyznałam, chyba trochę bezsensownie.
-Ej nie jesteś głupia. A nie oszukujmy się zawsze musiałaś wszystko dokładnie wiedzieć. Jesteś Violetta Castillo, królowa szkoły, nie należy się temu dziwić. Daj mu trochę czasu.
-Jesteś kochana. Zawsze mnie wspierasz. - Przytuliłam przyjaciółkę. - Kocham Cię.
-Ja Ciebie też. - Odpowiedziała i wstała. - Idę poszukać Marco. Gdzieś tu musi być.
-Pomóc Ci? - Zaproponowałam.
-Nie dam radę sama.
-Okey, jakby co to napisz. - Pokazałam jej telefon. - Ja też lecę poszukać poszukać Jaya. Hej - Powiedziałam i poszłam tam gdzie mówiłam.

Zauważyłam go stojącego obok małego jeziorka i szybko skierowałam się w jego stronę.
-Przepraszam. - Odezwałam się kiedy stanęłam obok niego. - Miałeś rację. Nie chcę wywierać na Tobie presji. Chcę żeby było między nami dobrze. Powiesz kiedy będziesz na to gotowy.
-Zaufaj mi. - Szepnął w moją stronę.
-Zaufanie się zdobywa, nie pojawia się w magiczny sposób. - Zawsze za dużo gadam. Dlaczego nie potrafię czasem zamknąć swoich ust. - Przepraszam. Powiedziałeś mi o tym kim jesteś. Ufam Ci.
-Bardzo się z tego cieszę. - Przytulił mnie. - Przepraszam. Kiedyś Ci wszystko opowiem. Obiecuję.
-Wracamy? - Zapytałam go próbując zmienić tym samym temat. Mam wrażenie, że Sophie jest dla nas takim tematem tabu. Nie wolno go poruszać. - Nie, no przecież jesteśmy jednym samochodem z ciocią i Lucasem. - Przypomniałam sobie.
-Chcesz to za chwilę możesz być w domu. - No tak jego szybkie tempo. Zaśmiałam się.
-Tak proszę. - Wziął mnie na ręce i tak jak mówił niedługo po tym byliśmy przed moim domem. - Wejdziesz? - Zapytałam go.
- Nie dzisiaj. - Uśmiechnął się. - Oboje jesteśmy zmęczeni. - Podszedł do mnie. - Śpij dobrze. W końcu jutro trzeba wstać do szkoły. - Pocałował mnie w czoło i ruszył dalej ulicą, w kierunku ich posiadłości. Jest idealny. Weszłam do domu, wykąpałam się i poszłam spać.

Obudziłam się i tego dnia nie sięgnęłam odruchowo pod poduszkę, wiedziałam, że nic tam nie znajdę. Sięgnęłam po pamiętnik oraz długopis. Siadłam na łóżku, otworzyłam zeszyt i patrzyłam się w czystą kartkę, pierwszy raz nie wiedziałam od czego mam zacząć. Zamknęłam zeszyt, odłożyłam go na szafkę, a długopis położyłam na nim, po czym wstałam z łóżka. Skierowałam się w stronę łazienki, gdzie wykonałam wszystkie poranne czynności. Ubrałam się i powoli szłam na dół. Kalkulując ostatnie wydarzenia doszłam do wniosku, że moje życie od pewnego czasu jest wywracane do góry nogami. A ja czuję, że nie mogę nic na to poradzić.
-Hej, Angie. - Zwróciłam się do cioci siedzącej przy stole. - O której wczoraj wróciliście?
- Wiesz nie pamiętam dokładnie. - Uśmiechnęła się do mnie. - A ty jak dotarłaś do domu? - Ouu i co ja jej teraz powiem?
-Głowa mnie bolała i Jay zamówił taksówkę. Odwieźli mnie do domu i zaraz poszłam spać. - Wymyśliłam na poczekaniu. Ciocia przytaknęła. Od początku tego roku szkolnego zaczęłam mniej mówić o tym co się dzieje w moim życiu. Zaczęłam nawet kłamać. Ale co innego mogę robić? Mam powiedzieć Angie, że mój chłopak jest półtorawiecznym wampirem? Że ma brata, który też jest wampirem i ostatnio nawet chciał mnie zahipnotyzować? Przemieniła ich w te istoty 500-letnia dziewczyna, którą spalono w kościele za czasów wojny? Nie no bez jaj. Przecież by mi w to nie uwierzyła, a jak by uwierzyła to wolę nie myśleć co by się działo.
- Za pamięci, nie będzie mnie na kolacji.
-Hmm.. randka? - Zapytałam ją, nie wiem kiedy ostatnio była taka szczęśliwa.
-Tak. - Odpowiedziała, a jej uśmiech poszerzył się jeszcze bardziej.
-Dobrze, jadę do szkoły. - Zaśmiałam się, wzięłam torbę i wyszłam z domu. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w stronę szkoły.

Lekcję w szkole minęły jak zwykle. Bez jakichś nadzwyczajnych sytuacji. Z Jaydenem umówiliśmy się na szesnastą w knajpie, do której rozdaje ulotki. Po szkole od razu wróciłam do domu, ogarnęłam się i ponieważ mieliśmy spotkać się na miejscu pojechałam do 'Station up'. Dziwna nazwa ale ta knajpka naprawdę jest fenomenalna.

Rozejrzałam się dookoła ale mojego chłopaka nigdzie nie było, za to spotkałam Diego. Byłam z nim kiedyś, niestety nam nie wyszło. Chociaż...może to i lepiej.
-Hej. - Podszedł do mnie i jak zwykle przywitał się buziakiem w policzek.
-Hej. Co tu robisz? - Zapytałam.
-Zabawne, przecież to mój drugi dom. - No tak, Viola jesteś tempa. - A Ty?
-Czekam na Jaydena. - Odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
-Może zagramy partyjkę. - Wskazał na stół od bilarda. - Dawno razem nie graliśmy. Dam Ci fory. - Zaśmialiśmy się.
-Pewnie. - Zgodziłam się i ruszyliśmy w kierunku stołu. Lubię Diego, mimo to co między nami było jest naprawdę świetnym przyjacielem.
-Co tam u Ciebie? - Zapytał mnie.
-Jest dobrze. Naprawdę. - Spojrzał na mnie pytająco. - W końcu od długiego czasu jest naprawdę dobrze. - Uśmiechnęłam się. - A jak u Ciebie?
-No wiesz, bywało lepiej. Mama znowu wyjechała. Roxi jak to Roxi. Nie ma jej od wczoraj. Irytuje mnie ta dziewczyna. - Jego życie było dość ciężkie. Jego matka, szkoda gadać. Obchodził ją tylko własny czubek nosa, nic więcej. Siostra. jej ulubionym zajęciem było picie, prochy i dobry seks. Można było z nią czasem normalnie porozmawiać, ale większość swojego czasu spędzała imprezując. Była przeciwieństwem brata. Najgorsze w tym wszystkim było to, że Lucas był w niej zabujany i to właściwie przez nią ma wszystkie problemy. Nie mogę tylko zrozumieć co on w niej widzi, naprawdę. Ale Diego on był normalny. Miał swoje gorsze dni, ale był jedną z osób, które pragnęły jakiejś stabilizacji. Był człowiekiem, który lubił być codziennie w tym samym miejscu, codziennie robić to samo. Wolał wpaść w monotonność, niż bać się, że któregoś dnia straci wszystko. Uwielbiałam go za to, zawsze kiedy potrzebowałam z nim porozmawiać mogłam po prostu iść tam, gdzie zawsze i mieć pewność, że go tam znajdę. Czasem denerwował ludzi, niekiedy nawet i mnie. Nie chciał zmian, zdaniem większości to była jego wada. Ale ja myślę, że to była zaleta. Spojrzałam na zegarek. Gdzie jest Jayden?
-Ile się spóźnia? - Spytał Diego. On umiał zawsze rozgryźć co czuję w danej chwili. Świetny z niego przyjaciel. Prawie jak Fran i Lu.
-Godzinę, ale to nie ważne. - Skłamałam, zaczynałam martwić się tym, że jeszcze się tu nie pojawił. On nigdy nie łamie słowa.
-Jak chcesz. Kiedyś się przyjaźniliśmy. - Próbował wywrzeć na mnie poczucie winy, że z nim nie rozmawiam tak często jak kiedyś.
-I nadal się przyjaźnimy Diego. - Walnęłam go lekko w plecy. - Okey. Pytanie. - Spojrzał na mnie i czekał. - Co myślisz o Jaydenie?
-Więc coś zrobił? - Odpowiedział pytaniem na pytanie,
-Nie, nic. Pytam poważnie Diego.
- Wiesz, jestem o niego zazdrosny, ale muszę z przykrością stwierdzić, że jest sympatyczny. Daj mu trochę czasu. To samotnik, musi się chyba oswoić. - Skoro Diego tak mówi, to chyba tak musi być. - Porozmawiaj z nim.
-Z kim? - Zapytał Jay stając za nami. Spojrzałam na niego. Czy słyszał o czym rozmawiamy? - Przepraszam za spóźnienie.
-Okey. - Wtrącił się Diego. - Pójdę już. Pa, pocałował mnie w policzek. Fajnie było znowu pogadać jak kiedyś. - Posłałam mu uśmiech. - Bawcie się dobrze. - Rzucił i odszedł.
-Coś się stało? - Zapytałam chłopaka.
-Byłem głodny. - Zaczęłam rozumieć. - Musiałem złapać króliczka. - Szepnął.
-Jeszcze się do tego nie przyzwyczaiłam. - Westchnęłam. - Teraz ja jestem głodna, chodźmy coś zamówić.
-Mam dla Ciebie niespodziankę. Chodź. - Złapał mnie za rękę i zaczął prowadzić do mojego samochodu. Musiałam siedzieć na miejscu pasażera i mieć zawiązane oczy, a on prowadził. Jechaliśmy, a ja zupełnie nie wiedziałam gdzie.
____________________________________________________
Przepraszam :*
Musicie jeszcze trochę wytrzymać, do zmian jesteśmy już dużo bliżej :)
Miłego czytania i do następnego ;*

Jak wam minęły święta?
Andzi ;*

3 komentarze:

  1. Cudowny rozdział.
    Zauważyłam, że inspirujesz się pamiętnikami wampirów.
    Brak Leona :( Ej gdzie on się podziewa.
    Nie podoba mi się reakcja Violki z Jayem. Nawet nic nie poczuła do Leona. Nic a nic.
    Rozdział cudowny.
    Czekam z niecierpliwością na next.
    Pozdrawiam Patty;*
    Buziaczki♥♡♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Budowany rozdział <3
    Kłopoty w raju u Violki i młodszego Verdasa? Hahahahhhaahahhaha i bardzo dobrze !! :)
    Musiałem złapać króliczka?
    Jestem za tym żeby króliczki się zgadały i nakopały mu xD Albo nie, niech Violka zabierze go do zoo i on wtedy nie wytrzyma i rzuci się na jakąś zebrę i będzie musiał uciekać z miasta ^^
    Brak Leona = smutna ja ;/

    Diego....
    Kocham Pamiętniki Wampirów no ale mam kilka osób, których od samego początku nie potrafiłam zdzierżyć Bonni i Matta
    No Bonni polubiłam nawet w późniejszych sezonach, ale Matt?
    Nie no po prostu denerwuje mnie tylko jak się pojawia w jakimś wątku. XD
    I od razu zraziła mnie postać Diego.
    Ale mam nadzieję że z czasem go polubię. Na pewno gorszy od Matta nie będzie ;P

    Ogółem rozdział naprawdę świetny i z niecierpliwością czekam na następny rozdział

    Gdzie on ją zabiera??

    XOXO
    Madzia

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudny ♡♡♡
    Czekam na next'a :*

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz, który daje mi motywacje do dalszego pisania ;)