sobota, 23 maja 2015

Rozdział 6 "Ludmi"


- Melissa? - wyszeptałam sama do siebie. Podeszłam bliżej, aby się upewnić.  Schowałam się za drzewem.
- Spokojnie kochana, Violetta je mi z ręki. Już niedługo sprawię, że jej kariera legnie w gruzach. Upadnie na dno, będzie nikim.
Idiotka.
- Mel, moje słoneczko... -zaczęłam wychodząc z ukrycia. Jej mina, bezcenna. - To raczej ja sprawię, że upadniesz na dno. To ty będziesz nikim.
Zaśmiałam się widząc ich miny.
- Zapamiętaj sobie... - mówiłam powoli podchodząc do niej. Skrzyżowałam ręce na piersiach. - Ze mną się nie zadziera. Jeśli jeszcze raz spróbujesz zrobić coś przeciwko mnie - zniszczę Cię. - warknęłam i odeszłam zostawiając je w osłupieniu.
Violetta: 1 Idiotki: 0
To ja wygrałam. Nie one.


poniedziałek, 18 maja 2015

Rozdział 5 "Leoś, kotku"

                                           Czy tylko ja się w tym zakochałam? *.* Bad blood     



Szybko oderwałam się od Leona. My nie możemy. Może i Karen jest wredna, i może Verdas z nią zerwał, ale nie zasługuje na takie traktowanie. Tym bardziej, że również jest obecna na weselu.
- Przepraszam. - powiedziałam cicho i szybko wyszłam z sali. Muszę chwilę pobyć sama.
Świeże powietrze dobrze mi zrobi. Tak, to dobry pomysł.

- Palisz? - usłyszałam zdziwiony głos szatyna. Na moich ramionach poczułam ciepłe okrycie. Spojrzałam na nie i dostrzegłam marynarkę mężczyzny.
- Zdarza się. - odpowiedziałam krótko. - Leon, ja przepraszam za tę sytuację.
- Dlaczego mnie przepraszasz? To ja Cię pocałowałem.
- Tak, ale Karen...
- Zerwałem z nią przeiceż. - przerwał mi.

czwartek, 7 maja 2015

Rozdział 4 "Zatańczysz?"

Leon Verdas to zwykły idiota. Będąc z Karen, obściskiwał się z inną.
Nie mogę w to uwierzyć. Nie cierpie Karen, ale Verdas nie powinien tak postępować. 

Powinnam szykować się na ślub ojca, ale nie mam ochoty tam iść, więc zajadam lody czekoladowe siedząc na kanapie przed komedią romantyczną. Usłyszałam trzaśnięcie drzwi. 
- Violetta? - zapytała zdziwiona mama. - Nie śpisz? Przecież na ślubie twojego taty nie powinnaś być niewyspana. 
- Chyba nie pójdę. - odpowiedziałam biorąc znów łyżeczkę lodów do ust. 
- Co się stało córeczko? - zapytała kobieta siadając obok mnie. Torby z zakupami odłożyła na podłogę.
- Nie chcę oglądać Karen, jej matki tym bardziej. A Leon? To dupek. - powiedziałam zgodnie z prawdą. - Nie jestem też pewna czy tata ma ochote mnie oglądać. 
Spuściłam wzrok. 
-Co do trzech pierwszych osób to... - zawiesiła głos, chyba szukając odpowiednich słów. - Myślę, że masz do tego pełne prawo. Ale jeśli poznasz ich bliżej to może okażą się naprawdę dobrymi ludźmi. Co do taty, dzwonił.