niedziela, 15 marca 2015

Rozdział 4 "Uciekajcie!"

- Leon nie wtrącaj się. - westchnęła zirytowana blondynka. - To nasze prywatne sprawy.
- Jak sobie chcecie. - uniósł ręce jakby się poddawał i podszedł do swojej paczki.
- Nie rozumiem go. - powiedziała Francesca i poszła wraz z przyjaciółką pod klasę.
Reszta zajęć minęła dziewczyną spokojnie. Leon nie zadawał im zbędnych pytań, kartkówka z fizyki poszła im świetnie. Czego chcieć więcej? No tak. Violetty. Nadal czekały na jakąkolwiek wiadomość.
- A widziałaś tego wielkiego pryszcza na nosie Sindy? - zaśmiała się Ludmiła, a zaraz zawtórowała jej Cauviglia. Szły do domu Ferro. Nie zdawały sobie sprawy, że zaraz za nimi szedł Verdas. Szatyn był zbyt ciekaw co ukrywały dziewczyny, by tak po prostu odpuścić.
- A ta dziura w spodniach Carly? - znów wybuchły śmiechem. Przerwał go jednak dźwięk telefonu Francesci. Ucichły, a dziewczyna sięgnęła do torby po przedmiot. Odblokowała telefon i dokładnie przyjrzała się wiadomości.

Spotkajmy się dziś za starą fabryką lodów "Tęcza" o 21.
Proszę,
Violetta

- Ta fabryka jest na obrzeżasz Philadelphi. - powiedziała odrobinę zdziwiona Fran. - Oddali Ci samochód z naprawy?
Ludmiła pokiwała przecząco głową.
- Ale moja mama jedzie dziś na randkę z Jake'iem, więc pożyczę jej.
Rodzice Ferro rozwiedli się jak dziewczyna miała dziesięć lat.  Był to dla niej wielki cios. Jednak pogodziła się z tym. Jej matka związała się rok temu z Jake'iem - właścicielem jednej z najpopularniejszych restauracji w mieście.

czwartek, 5 marca 2015

Rozdział 2 "Twoją firmą"


Obudziła mnie piosenka Love Me Like You Do Ellie Goulding. Sięgnęłam po telefon i nacisnęłam zieloną słuchawkę.
- Halo? - jęknęłam. Nawet pospać nie dadzą. Cóż za ironia losu.
- Violetta. - gdy tylko usłyszałam głos swojego ojca natychmiast się rozbudziłam. - Nie przyjmuj propozycji od Leona. Karen go naprawdę kocha i jest o niego bardzo zazdrosna. Ciężko jej było nawet na kolacji, gdy widziała jak rozmawiasz z Leonem.
- Trzeba było jej nie zabierać. - prychnęłam. Po propozycji Verdas'a powiedziałam, że muszę to przemyśleć. Wróciłam do restauracji, pożegnałam z tatą i wróciłam do domu. Verdas powiedział, że jak się namyślę to, żebym dała mu znać. Tak, tak posiadam numer telefonu tego przystojniaka.
- Violetta. - upomniał mnie. Wywróciłam teatralnie oczami. Miał mnie gdzieś, a jak w końcu sobie o mnie przypomniał to i tak na pierwszym miejscu jest Karen. Najwidoczniej to ona jest jego idealną córką, chociaż jakby się zastanowić to do ideału brakuje jej sporo.
- Nie. Nie będziesz mi mówił co mam robić, bo Karen ma dziwne urojenia. - przerwałam mu i nie czekając na odpowiedź rozłączyłam się.
-Coś się stało Violu? - zapytała mama wchodząc do mojej sypialni. Pewnie poznała to po mojej minie.
- Karen. - westchnęłam.