piątek, 13 maja 2016

Rozdział 11~"Chcę zabrać od niej ten ból, pokazać jej inne, lepsze życie."





Poniedziałek.. Wstałam i znowu dawna monotonność wróciła, prysznic, soczewki, zejście na dół na śniadanie. Szklanka wody, bo na jedzenie nie mogę znowu patrzeć. Angie dziwnie na mnie patrzyła, oby nie zaczęła nic podejrzewać. Pytała dlaczego nie jem śniadania, wymyśliłam, że jakoś nie mam apetytu i kupię sobie coś po drodze.
Wzięłam torbę i wyszłam z domu, ruszyłam w stronę samochodu, nie wiem czy to dobry pomysł, żeby nim jechać. Otworzyłam drzwi od kierowcy.
-Hej. - Usłyszałam za sobą. Cholera!
-Hej Jay. - Odpowiedziałam powoli się odwracając. Przytuliłam go.
-Jedziesz do szkoły? - Zapytał patrząc na mnie dość dziwnie. W sumie co się mu dziwić? Olewałam go przez cały weekend.
-Miałam taki zamiar. A Ty? - Posłałam mu uśmiech.
-Tak.
-Powieźć Cię? Wsiadaj. - Usiadłam za kierownicą, Jay okrążył samochód i usiadł obok mnie. Kiedy jechaliśmy czułam się niezręcznie. Atmosfera była bardzo napięta.
-Dlaczego nie odbierałaś telefonu? - Kurwa! Czekałam na to pytanie, ale nie wiem co mam mu powiedzieć.
-Nie wiem. Chciałam odpocząć od tego wszystkiego, ostatnio dużo się wydarzyło. - Zaczęłam ściemniać.
-Coś się dzieje, Violu? - Patrzył na mnie z troską w oczach.
-Nie. - Spojrzałam na niego. - Naprawdę. - Zaparkowałam pod szkołą. Bez słowa wyszłam z samochodu i poczekałam aż on zrobi to samo. Przyciskiem przy kluczyku zamknęłam samochód i włączyłam alarm. Jayden wziął mnie za rękę i razem weszliśmy do szkoły, na szczęście pierwszej lekcji nie mieliśmy razem. Rozeszliśmy się do klas, odczekałam kilka minut w łazience i wyszłam ze szkoły. Udałam się do samochodu i nim pojechałam do chaty. 
-Nie poszłaś do szkoły? - Na wejściu zapytał mnie Mattew.
- Jak widać. - Uśmiechnęłam się i siadłam w fotelu Melki. Jak zwykle Philip zrobił mi zastrzyk i zapomniałam o otaczającym mnie świecie. 

Siedzieliśmy wszyscy, razem, spokojnie, aż w końcu drzwi otworzyły się z hukiem. Do środka wparował Leon, na co bardzo się zdziwiłam. Zmierzył wszystkich wzrokiem, aż w końcu spojrzał na mnie. Widziałam złość w jego oczach, a nawet cień ulgi.
-Jaja sobie robisz?! - Wybuchł.
-Leon. - Zaczęłam spokojnie.
-Co Ty w ogóle tutaj robisz?!
-Siedzi, nie widać? - Odezwał się Mattew.
-Morda. - Odpowiedział spokojnie Verdas.
-Nie radzę Ci tak do mnie mówić. - Chłopak wstał z kanapy i podszedł do wampira.
-Nie radzę Ci do niego podchodzić. - Ostrzegłam go.
-Lepiej jej posłuchaj. - Leon posłał mu triumfalny uśmiech. - Violetta idziemy.
-Mam się go bać? No nie żartuj. - Verdas spojrzał na Mattew'a. Uderzył go pięścią w twarz, chłopak upadł na kanapę.
-Nie wstawaj bo stanie Ci się krzywda. - Syknął w jego stronę - Chodź. - Zwrócił się do mnie.
-Ona nie chce iść. Nie widzisz? - Pojawił się obok mnie Philip. Nie tylko nie to, on niech się lepiej w to nie wtrąca.
-Violetta bez dyskusji. Idziemy! Musisz porozmawiać z Jayem.
-Nie teraz Leon.
-Jesteś naćpana? No bez jaj. Zobacz co ty ze sobą robisz. Czy ty przypadkiem nie byłaś na odtruciu? Chodź. - Pokręciłam przecząco głową, na co on użył wampirzej szybkości i po trzech sekundach siedzieliśmy w samochodzie. On kierował. Jechaliśmy prosto na posiadłość Verdasów. Co ja powiem Jayden'owi?
-Skąd wiedziałeś, że tam jestem? - Zapytałam go.
-Wyczułem Twoją aurę. - Odpowiedział szorstko.

Kilka chwil później siedzieliśmy w salonie przy kominku, w domu Leona i Jaya.
-Dlaczego znowu ćpasz? - Mój chłopak zadał mi to pytanie po raz piąty w ciągu ostatnich dwóch minut.
-Chcę Ci powiedzieć, ale nie mogę. Żeby Ci powiedzieć, będę musiała o tym myśleć, jeśli zacznę o tym myśleć to znowu zacznie boleć, a jak zacznie boleć to będę ryczeć. A wtedy znowu będę musiała zaćpać. - Wyznałam.
-Violetta, musisz mi to wytłumaczyć..
-Melka nie żyję. - Wybuchnęłam płaczem. Kiedy łzy lały się strumieniami po moich policzkach, Leon pojawił się obok mnie w mgnieniu oka i objął mnie ramionami. Tymczasem Jayden nie zrobił nic, wpatrywał się w nas jak w obrazek.
-To nie jest powód żeby ćpać. - Odezwał się kiedy w końcu się uspokoiłam. 
-Nie rozumiesz, wszyscy mi umierają. Mama, tata, Melka, Angie ma raka, niedługo zostanę sama z Lucasem. Jak dam sobie radę? A z Melką? Nawet się nie pożegnałam. Chciałam zapomnieć o tamtym ćpuńskim życiu. Olałam ich, łącznie z Melką. Ona umarła, a mnie nawet przy niej nie było. Nie potrafię sobie tego wybaczyć. To wszystko tak cholernie boli. Zabierz ode mnie ten ból. - Ostatnie zdanie skierowałam do starszego Verdasa. - Proszę. Zatrzymaj to, Nie daje rady. - Szepnęłam. Leon wstał, wziął nożyk i przejechał sobie nim po wewnętrznej części dłoni. Wziął szklankę, kilka centymetrów nad nią zacisnął dłoń, przez co szklanka zaczęła napełniać się jego krwią. Podał mi szklankę, a rana po kilku sekundach zagoiła się. Krwi w szkle nie było za wiele.
-Napij się. - Polecił.
-Zwariowałeś?! - Krzyknął Jayden. - Chcesz ją przemienić w potwora?!
-Chcę zabrać od niej ten ból, pokazać jej inne, lepsze życie. - Wyjaśnił.
-Violetta, nie rób tego! - Nakazał mi Jay.
-Przepraszam. - Szepnęłam i wypiłam zawartość.

Obudziłam się po kilku godzinach, chociaż dla mnie trwało to jak parę minut. Leżałam na łóżku, a obok mnie siedział Leon. Nigdzie nie było Jaydena.
-Hej piękna. - Odezwał się. - Masz, pij. - Podał mi woreczek szpitalny, który był napełniony krwią. - Do dna. - Spojrzałam na to z obrzydzeniem, ale kiedy tylko poczułam zapach zawartości woreczka, wypiłam wszystko. - Grzeczna dziewczynka. - Zaśmiał się. - Witaj wśród nas.
-Czuję się lepiej. - Szepnęłam.
-Wiem, ale to nie potrwa długo, musisz się przez ten czas nauczyć zachowywać jak człowiek, później te uczucia wrócą ze zdwojoną siłą, ale do tej pory nauczę Cię je zatrzymać i kontrolować.
-Dziękuję Leon. - Posłałam mu uśmiech, - A gdzie jest Jayden? - Zapytałam na co on zrobił zmartwioną minę.
-Obawiam się, że przez jakiś czas będziemy tylko Ty i Ja. - Odpowiedział spokojnie. - Ale wiem, że on wróci. Za bardzo Cię kocha, żeby odejść na zawsze.

____________________________________________________
Dzisiaj krócej, przepraszam.
Niestety nie mam zbyt wiele czasu, koniec roku :(
Poprawiam oceny :( Na koniec gimnazjum świadectwo musi być idealne :/
Chcę iść do dobrej szkoły, dlatego przez maj, i połowę czerwca mogą pojawiać się małe opóźnienia lub deko krótsze rozdziały :(

Miłego czytania.
I proszę o wasze komentarze :(
Nie wiem czy przynajmniej połowie z osób czytających pasuje taka historia.
Chciałabym wiedzieć jak odbieracie to opowiadanie.

Andzi xx :*