czwartek, 24 grudnia 2015

Świąteczny OS "Mamo, a my jesteśmy taką szczęśliwą rodziną?"




-Dawno, dawno temu. Za lasami i ogromnymi górami, żyła sobie piękna księżniczka o imieniu Lily. – Powiedziała szatynka ze śmiechem.
-Mamo nie! – Tupnęła nóżką czteroletnia dziewczynka. – Gdzie Ty masz tu lasy? Przecież mieszkamy w Nowym Jorku. Zgłupiałaś? –  Ciemnooka kobieta roześmiała się jeszcze bardziej. – Inna bajka! – Krzyknęła głośno śmiejąc się.
-Co się tutaj dzieje? – Zapytał mężczyzna schodząc po schodach, spojrzał na kobiety siedzące w salonie i zrobił rozzłoszczoną minę. – Dlaczego tak krzyczysz Lilianno Gabrielo Verdas? – Zapytał córki.
-Tatusiu! Pomóż mamusi opowiedzieć bajeczkę, w której jestem księżniczką. – Uśmiechnęła się. – I przestań udawać złego, jestem za duża, żeby myśleć, że się na nas złościsz. – Dodała marszcząc czoło, po czym pokazała swoje ząbki, których już nie było za wiele. Brunet się zaśmiał.
-Chodź Leon, siadaj z nami. – Odezwała się Violetta pokazując jedną ręką na miejsce obok siebie, a drugą trzymając na dość dużym brzuchu. Co się dziwić, w końcu to już 8 miesiąc. Zielonooki chłopak usiadł obok swojej żony i pocałował ją w policzek, a swoją małą kruszynkę wziął na kolana.
-Co Ci ta mama opowiedziała? – Zapytał śmiejąc się.
-Powiedziała, że księżniczka Lily mieszka za lasami i górami, ale to nie prawda. Przecież tu nie ma drzew. – Pokazała na duże okno ukazujące panoramę miasta.
-Myślę, że to nie najlepsza pora na bajki. – Dziewczynka zasmuciła się na słowa ojca.
-Ale dlaczego? – Zapytała.
-Powinnaś teraz założyć jedną z najlepszych sukienek. – Zaciekawiona patrzyła na swoich rodziców. – Jedziemy przecież na wigilię do babci, i odwiedzi nas Mikołaj, pamiętasz? Przecież ubieraliśmy choinkę, żeby do nas przyszedł i przyniósł dużo prezentów. – Na te słowa Violetta się zaśmiała.
-No tak zapomniałam całkiem. – Lily zeskoczyła z kolan Leona i pociągnęła mamę za rękę. – No chodź, trzeba się ładnie ubrać i jedziemy. – Leon ze śmiechem wstał i poszedł do kuchni.

Wieczerza wigilijna w gronie rodzinnym była wspaniała. Odwiedził dzieci starszy pan z ogromnym workiem prezentów, który miał jakiś podarunek dla każdego, Lily była naprawdę zachwycona. Teraz rodzina wróciła do domu, Leon szybko poszedł ułożyć prezenty pod choinką, a Viola próbuję jak najbardziej przedłużyć wysiadanie z samochodu. Po niedługim czasie pojawił się koło nich mężczyzna.
-Kochanie co tak długo? Idziecie? – Pyta specjalnie żony.
-Lily opowiada mi o tym co najbardziej jej się podobało na wigilii. – Wyjaśnia kobieta, powstrzymując śmiech.
-Dobrze, ale już chodźcie. – Tak zrobili.
-A tatusiu, był u nas Mikołaj? – Zapytała dziewczynka.
-Nie wiem skarbie. Idź zobacz pod choinkę, czy są jakieś prezenty. – Mała pobiegła czym prędzej do salonu, a rodzicie podążając za nią wolnym tempem śmiali się.
-Mamusiu nie ma naszych ciastek i mleka, zjadł i wypił. – Krzyczała zadowolona Lilianka. – I są prezent, mogę je odpakować? – Zapytała patrząc na rodziców.
-Oczywiście kochanie. – Odpowiedziała jej matka i wraz z mężem usiadła na kanapie.
-Wszystkie są dla mnie? – Zapytała patrząc na trzy prezenty.
-Pokaż. – Violetta przejrzała każdą paczkę. – Tak skarbie, na każdym jest Twoje imię, więc wszystkie są dla Ciebie. – Rzekła ciężarna.
-Jak się cieszę. – Dziewczynka zaczęła odpakowywać prezenty, w pierwszym ujrzała swoją wymarzoną i długo wyczekiwaną toaletkę. Drugi pakunek zawierał kuchenkę zabawkową, którą zawsze chciała mieć, a w trzecim zapakowana była jej wymarzona lalka. – Mamusiu, Mikołaj wiedział wszystko co chcę dostać, ale włosy tej lalki miały być fioletowe, a nie różowe. – Powiedziała dziewczynka. Violetta spojrzała na Leona ze śmiechem, przecież to on kupował prezenty.
-Kupię jutro farbkę do włosów i jej ufarbujemy na fioletowo, dobrze? – Matka wpadła na fenomenalny pomysł.
-Dobrze mamusiu, jesteś wspaniała. Tatusiu ty też. Kocham was. – Wtryniła się między rodziców i mocno się do nich przytuliła. Kiedy oderwali się od siebie Lily spojrzała na brzuszek Violetty. Położyła na nim delikatnie rączkę.
-Ciebie też kocham, chociaż nie wiem kim jesteś. – Powiedziała, na co w oczach kobiety pojawiły się łzy.
-On Ciebie też kocha. – Odpowiedziała dziewczynce matka.
-On? – Zapytali jednocześnie Lily i Leon.
-Tak on. – Posłała im uśmiech.
-Będę miała braciszka?
-Tak Lily, cieszysz się?
-Oczywiście. – Uśmiechnęła się mała.
-W takim razie jak ty jesteś moją żoną, ona moją córką, cieszącą się, że będzie miała braciszka to znaczy, że będę miał syna? – Mówił tym razem Leon.
-Wiesz kochanie, Twoja filozofia zawsze była dość dziwna, więc proszę przestań jej używać. – Powiedziała Violetta ze śmiechem. – Ale tak, będziesz miał syna.
-Kocham was moje skarby. Wszystkie trzy. – Leon wziął na kolana swoją ukochaną córeczkę po czym przytulił do siebie całą rodziną. – Jestem tak szczęśliwy, że was mam.
-My Ciebie też. – Kobiety odpowiedziały wspólnie.

-Ta rodzina była najszczęśliwszą z rodzin, które znam. Obdarzali się prawdziwą miłością. Kochali się i nie oczekiwali nic w zamian. Mimo, że dawali sobie wiele prezentów, najważniejszy z nich to był uśmiech na twarzy innej osoby. Każda rodzina na świecie powinna taka być, powinna uszczęśliwiać się nawzajem, co najważniejsze nie krzywdzić. Wiesz słońce? – Powiedziała kobieta wyglądająca na dość starą, mimo, że miała dopiero jakieś trzydzieści lat, zamykając poobdzierany zeszyt, w którym w okresie liceum pisała swoje opowiadania, obserwacje i przemyślenia.
-Mamo, a my jesteśmy taką szczęśliwą rodziną? – Zapytała dziewczynka, na oko miała pięć lat.
-A jesteście szczęśliwi? – Odpowiedziała pytaniem na pytanie kobieta, patrząc na dwójkę swoich dzieci leżących w bardzo starym łóżku.
-Jeżeli tata nie pije to jest fajnie. – W oczach matki pojawiły się łzy.
-Widzisz słońce, jesteśmy szczęśliwi tylko czasami. Nie mamy takiego szczęścia jak Lily, Violetta i Leon, prawda? Ich rodzina była idealna. – Łza spłynęła matce po policzku, ale starła ją jak najszybciej.
-Mamo, a poznamy kiedyś Lily? – Pytała dalej córka.
-Przykro mi ale nie mam już z nimi kontaktu. – Westchnęła. To była prawda, od chwili jak mąż kobiety zaczął pić nie miała czasu dla Violetty. Kobieta chciała być przy niej i jej pomóc, ale kiedy zaproponowała Ludmile, alby rozwiodła się z Crisem, ona zareagowała nie tak jak powinna. Teraz blondynka bardzo żałuje, tęskni za przyjaciółką. W końcu były razem od czasu kiedy chodziły na czworaka. Każdy kto mówił jej, że jej mąż jest zły stał się wrogiem. Nie widziała kiedyś nic złego w tym co się dzieje w jej domu, teraz wie, że to był ogromny błąd.
-A dlaczego nie mamy choinki? – Dalej pytała dziewczynka.
-Ojciec ją spalił. – Odparła starsza córkę, po czym przekręciła się głową do ściany, nie mogła znieść tego co się tutaj dzieje. Miała plany, jak tylko skończy osiemnaście lat, ale z tym musi jeszcze trochę poczekać. Nie chciała dłużej mieszkać z nim pod jednym dachem. Nienawidziła go.
Kiedyś święta w tym domu były idealne, ciepłe, rodzinne, pełne radości i miłości. Niestety od kilku lat święta stały się kolejnym powodem do płaczu. Nie wiadomo czy pięcioletnia dziewczynka kiedykolwiek w okresie dzieciństwa dowie się czy tak naprawdę są święta, ale życzę jej tego z całego serca.
______________________________________________
Tak jak obiecałam, w dzień wigilii świąteczny OS :)
Jest? Jest xd
Świetnie :)
Dzisiaj zaczynamy okres świąteczny. :)
Dlatego z całego serduszka, życzę wam dużo zdrowia, szczęścia, spełnienia marzeń, masy prezentów, żeby wszystko było w porządku i aby każdy was był szczęśliwy w te święta oraz nie miał żadnych zmartwień :)
A ponieważ za tydzień mamy SYLWESTER, życzę wam też szczęśliwego nowego roku, już 2016 :) I wytrwałości w postanowieniach :)
Żegnam się z wami i wracam do gości i stołu pełnego jedzenia :)
Pa :*
Andzi xx ;*

4 komentarze:

Dziękuje za każdy komentarz, który daje mi motywacje do dalszego pisania ;)