EDIT: Wybiło mi 100 obserwatorów (za co bardzo dziękuję) i z tej okazji chciałabym dodać jutro One Shot'a, jednakże musicie mnie zmotywować! ;) Musi tu być 20 komentarzy! I jeśli dobrze mi pójdzie to jedna niespodzianka będzie szybciej, niż planowałam :)Rozdział 1
Rozdział 2
- Leonku! - znów ten piskliwy głos. Głos tej pustej lali. - Dlaczego ja nie mogę reprezentować twojej firmy? - spojrzała na mnie z pogardą. Zacisnęłam ręce w pięści.
- Może dlatego, że to nie sport dla idiotek. - mruknęłam pod nosem, a Leon się cicho zaśmiał.
Dziwny ten ich związek.
- Karen... -westchnął szatyn. - Jak ostatnio próbowałaś się nauczyć jeździć to zwichnęłaś kostkę.
Powstrzymując śmiech znów spojrzałam na "siostrę", a ona patrzyła na chłopaka z nadąsaną miną.
- Mogłabyś nas zostawić teraz samych?
- Samych? - zapytała zszokowana, a szatyn o czekoladowych oczach przytaknął. Zła wyszła, ale przy drzwiach odwróciła się. - Nie dzwoń do mnie!
- Nie biegniesz za nią? - wspominałam już, że mają dość specyficzny związek?
- Przejdzie jej. - zaśmiał się cicho. - A nawet jeśli nie, to przynajmniej będę miał spokój. - spojrzałam na niego zdziwiona. - Gdy rok temu poznałem Karen, zakochałem się w niej. A przynajmniej tak myślałem. Teraz...Z każdym dniem uczucie do niej wygasa. - wyjaśnił, a ja pokiwałam głową na znak zrozumienia.