Przeczytajcie notkę niżej!
- Wszystko zaczęło się na tamtej imprezie. - zaczęła Violetta opierając głowę o zagłówek kanapy. - Gdy poszłam do kuchni po napoje, usłyszałam za oknem jakiś hałas. Ale gdy podeszłam bliżej nikogo nie było, więc uznałam, że był to tylko wiatr. - Diego, gdy tylko zobaczył, że przyjaciółka zaczyna się denerwować, objął ją ramieniem.- W nocy... - kontynuowała. - Gdy wszyscy spali... Ja... Nie mogłam zasnąć. Sprawdzałam, więc różne strony internetowe. Po chwili usłyszałam, że ktoś wchodzi do domu. Przestraszyłam się, bo rodzice mieli wrócić dopiero rano, a drzwi były zamknięte na klucz. Zaczęłam budzić Federico, ale powiedział coś pod nosem i poszedł dalej spać. Zaczęłam, więc budzić Ciebie Fran, ale miałaś mocny sen...
- Violu...gdybym tylko wiedziała...Pozwoliłabym Ci się nawet z kamienia walnąć. - zaczęła się tłumaczyć Włoszka. Miała wyrzuty sumienia.
- Fran, nie mam Ci tego za złe. Poza tym... we dwie i tak raczej byśmy nic nie zdziałały. - pocieszała Cauviglie. - Podeszłam do barierki przy schodach i spojrzałam do salonu, ale nikogo tam nie było. Zeszłam powoli po schodach...
Rozejrzałam się, ale nikogo nie zauważyłam. Usłyszałam jakiś stuk w kuchni, chwyciłam pierwszą lepszą rzecz, którą okazała się miotła.
"Te nasze wybryki", pomyślałam.
Szłam na palcach, by być jak najciszej.
Zdziwiłam się jednak, ponieważ nikogo tam nie było. A przecież słyszałam!
- Szukasz kogoś? - warknął ktoś za mną. Odwróciłam się przerażona i zamachnęłam. Koleś dostał miotłą w głowę. To może się wydawać zabawne, ale byłam przerażona. Zaczęłam szybciej oddychać.
"Czemu nie uciekasz idiotko?!", pytałam się w myślach. Byłam jak sparaliżowana. Jakbym miała nogi przyklejone do podłogi.
Nagle ktoś przyłożył mi coś do ust.
- Ma siłę. - szepnął do siebie mężczyzna, którego uderzyłam.
- Nie ujdzie Ci to na sucho. - warknął drugi.
- Zdziwiłam się, że wam nic nie zrobili, ale z drugiej strony byłam szczęśliwa, że nic wam nie jest. Jednakże całą noc umierałam ze strachu, że jednak po was wrócą. - szepnęła Violetta z łzami w oczach.
- Violetta... nie wierzę, że ktoś Ci to zrobił. - powiedziała z niedowierzaniem Ludmiła.
- Ja też nie, Lu. - odpowiedziała szatynka. - Byłam u nich dokładnie jeden dzień, a czułam, jakby to była wieczność. Następnego ranka zaprowadzili mnie do jakiegoś pomieszczenia.
- Czego ode mnie chcecie? - zapytałam drżącym głosem. Strach tworzył w moim gardle dziwną gulę, przez którą ciężko było mi wypowiedzieć, chociaż jedno zdanie.
- Dowiesz się w swoim czasie. - syknął wyższy mężczyzna. Miał brązowe włosy, duże, złote oczy i bladą cerę. Mimo tego nie potrafiłam go rozpoznać. - Masz tu siedzieć dopóki nie wrócimy, jasne?!
Pokiwałam przestraszona głową. Wyszli trzaskając drzwiami, a po chwili usłyszałam dźwięk przekręcanego klucza w zamku. Czyli tu utknęłam.
Chociaż...jest okno! Podeszłam bliżej niego i przyjrzałam się. Krata w oknach. Westchnęła cicho i przeniosłam wzrok na sufit.
Szyb wentylacyjny. Bingo.
Przesunęłam stół, a następnie postawiłam na nim krzesło. Tylko jak otworzyć tę głupią wentylację?
Odnalazłam wzrokiem coś podobnego do śrubokręta i stanęłam ostrożnie na krześle.
Udało się! Zdjęłam kratę i weszłam powoli do szybu. Czeka mnie wędrówka na czworaka.
- Nawet nie wiem ile szłam, ale w końcu mi się udało. Nie wiedziałam tylko, gdzie się znajduję. Zaczęłam biec przed siebie, co chwilę oglądając za siebie, czy nie zauważyli mojego zniknięcia.
Wieczorem chodziłam po jakimś centrum handlowym. Uznałam, że nie zaatakują mnie w miejscu publicznym. Spotkałam tam chłopaków. - wskazała ruchem głowy na swoich znajomych.
- Violu... dlaczego nie poszłaś na policję? - zapytała blondynka.
- Uciekam przed nimi już długi czas i wiem, że policja raczej nie zadziałała, by szybko.
- Ale co oni od Ciebie chcieli?
___________________________________________________________
Na samym początku przepraszam za długa nieobecność i jakość oraz długość rozdziału.
Musiałam troszkę odpocząć od bloggera, więc z góry również przepraszam osoby, u których nie komentowałam rozdziałów ;)
Mam nadzieję, że nie macie mi tego za złe.
Poza tym - póki co zostaję przy tym opowiadaniu. Chyba, że wolicie tamto xd
Violetta powoli wyjawia prawdę, ale czy jest z dziewczynami naprawdę szczera?
I co chcieli tajemniczy mężczyźni? Huehue nie powiem na razie ;d
Troszkę z perspektywy V. jest :D
W kolejnym dowiecie się kilku spraw i pojawi się znów Leoś, tym razem w większej roli. :*
Miało wyjść inaczej, ale jest jak jest.
Kolejny w piątek - OBIECUJĘ!
Jutro Wielkanoc, więc: Smacznego jajka, Świąt spędzonych spokojnie, w gronie rodziny i... nie jestem najlepsza w składaniu życzeń, więc po prostu WESOŁYCH ŚWIĄT! ^^
Napiszcie mi czy rozdział wam się podobał =^.^=
Jeśli mam być szczera to jakoś nie mogłam się zabrać do pisania i myślałam nad usunięciem bloga, ale zdecydowałam, że będziecie mieli mnie na głowie jeszcze dłuuuuugi czas :)
Miałam głowie wszystko ułożone na notkę, ale jakoś zapomniałam xd
Błędy poprawię jutro! Jeśli jest dziwny to też go poprawię xd
Alison ;*
Super rozdział i nie waż mi się usuwać bloga, a to mówię ja która tak nigdy nie mówi i nawzajem z życzeniami czekam na kolejny rozdział
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Marcela
Czekam na kolejny ^.^
OdpowiedzUsuńKocham ;*
Buziaki ;*
CZEŚĆ :D
Świetny. Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńŚwietny.
OdpowiedzUsuńCrazy D. Czyli Martina Comello W końcu wraca do interesu ♡♥♡
Zapraszam: miprincesa-leonettaydiecesca.blogspot.com
Wspaniały czekam na next
OdpowiedzUsuńCzekam na next
OdpowiedzUsuńAwww diegonetta
OdpowiedzUsuńWybaczcie, ale rozdział pojawi się jutro :c
OdpowiedzUsuńJutro dam wam małe wyjaśnienia.
Przeczytałam obydwie historie i owiele bardziej wolę tą :)
OdpowiedzUsuń