piątek, 4 marca 2016

Rozdział 6 ~"Zgłupiałeś?"




Rozmawiałem z Ludmiłą, kiedy do salonu wszedł mój brat.
-Ej Blondi, idź zapytaj Violetty, czy mogłabyś w czymś pomóc. - Powiedział do dziewczyny.
-Zwariowałeś? Mam zmywać gary? - Zaśmiała się.
-Sprawdź czy dziewczyną trzeba pomóc. - Powiedział patrząc w jej oczy.
-Sprawdzę, czy dziewczyną trzeba pomóc. - Powiedziała z uśmiechem i poszła do kuchni.
-Dotarłeś tu, poznałeś Violettę, a teraz odjedź. - Rzuciłem w jego stronę kiedy tylko znikła za progiem.
-Nie. - Odparł. - Zostałem zaproszony, mogę tu wrócić kiedy tylko zechcę, rozumiesz? Mogę tu wrócić jutro, po jutrze, co dziennie. Mogę tu być. I zrobić z Violettą co tylko będę chciał, bo dla mnie to jest normalne. - Zaszydził ze mnie. Nie wytrzymuje z tym człowiekiem. Mam go już naprawdę dość. Chwilę później przyszły dziewczyny, nasi goście zabrali swoje rzeczy, pożegnali się, a kilka minut później byłem już sam z Violettą.
-Dzięki za ten wieczór. - Powiedziałem do dziewczyny.
-Ja też Ci dziękuję. - Posłałem jej uśmiech, który odwazajemniła.
-Dobra, na mnie też już chyba czas. - Odezwałem się po jakimś czasie.
-Nie musisz..
-Muszę. - Przerwałem jej. - Dobranoc Violu. Pocałowałem ją w policzek, wziąłem moją skórzaną kurtkę i wyszedłem z domu dziewczyny.  Mimo obecności mojego brata, ten wieczór był naprawdę udany.  Zakochuję się w niej z dnia na dzień coraz bardziej.


*****

Obudziłam się rano i jak zwykle chciałam sięgnąć pod poduszkę ale kiedy nic tam nie znalazłam przypomniało mi się, że dostałam nową szansę. To jest jak nowe życie, bez ćpania, bez smutku, łez. Mogę zacząć w końcu cieszyć się życiem. Z Jaydenem też się układa, mimo faktu, że jest kim jest, wiem że jestem z nim bezpieczna. Wstałam z łóżka i poszłam wziąć prysznic. Cieszyłam się każdym szczegółem życia jak dziecko. Wyszłam z pod prysznica, po czym wróciłam do pokoju i stanęłam przed lustrem. Moje podkrążone oczy były podkrążone mniej niż zazwyczaj. Moja twarz nie była tą samą twarzą ćpunki sprzed kilku dni. Spojrzałam na siebie, jestem piękna. Tylko te ślady na ręce, chciałabym, żeby nigdy ich tam nie było. Ale są i każdego dnia będą przypominać mi o tym kim byłam, co robiłam i w jakie gówno się wpiepszyłam.
Ubrałam się i zadzwoniłam do Francescy. Zapytałam jej czy ma ochotę na zakupy, ale niestety dzisiaj nie mogła. Kiedy skończyłam rozmowę z włoszką, wybrałam numer do Ludmiły. Jednak i tu usłyszałam odmowę. Musiałam kupić sobie kilka nowych rzeczy, tak dawno nie byłam na zakupach, zdesperowana zadzwoniłam do Jaydena.
-Słucham? - Odebrał po dwóch sygnałach.
-Cześć, co robisz?- Zapytałam bez zastanowienia.
-A coś się stało? - Odpowiedział pytaniem na pytanie.
-Chciałam iść na zakupy nie miałbyś ochoty iść ze mną? Wiem, to głupie ale dziewczyny są zajęte.
-Jasne, za chwilę będę u Ciebie. - Zaśmiał się.
-No tak to twoje wampirze tempo. - Również się zaśmiałam.
-Do zobaczenia. - Rzucił i się rozłączył.

Od dobrych trzech godzin chodzimy po sklepach, mam już tyle torb z ubraniami, że Jayden musi mi je pomóc nosić. Dostałam od niego przepiękny łańcuszek, powiedział mi, że trzymał go bardzo długo, dla specjalnej osoby. Powiedział mi też że jest w nim specjalna roślina, dzięki której żaden wampir nie będzie mógł mnie zahipnotyzować. Tak, zahipnotyzować. Niedawno się o tym dowiedziałam. Zastanawiam się czy Sofie też go nosiła. Ehh to głupie. Czemu ciągle jakaś część mnie o niej myśli. Od czasu odtrucia wszystkie uczucia odczuwam silniej, czasem zbyt mocno. Są dni kiedy mam wielką ochotę do tego wrócić. Jeyden załatwił mi odwyk. Ale czy tam pójdę? Nie wiem. Zacznę tam ćpać, wiem o tym. Powiedzieli mu, że będą trzymać dla mnie miejsce. Nie mam pojęcia co zrobić.
-Idziemy siąść do tej kawiarni? Nogi mi odpadają. - Zwróciłam się do mojego towarzysza. Robi się ciemno, niedługo trzeba wracać do domu.
-Jasne, chodź. - Weszliśmy do środka i zajęliśmy wolny stolik przy oknie. Chwilę po tym przyszedł do nas kelner i zamówiliśmy sobie po jednej kawie z mlekiem. Jay ciągle patrzył w jeden punkt za oknem.
-Co ty tam widzisz? - Zaśmiałam się do niego.
-Mam wrażenie, że o czymś zapomniałem. - Spojrzał na mnie.
-Hmm.. Czego mógłbyś zapomnieć? - Zapytałam go.
-Nie mam pojęcia. - Zaśmiał się razem ze mną. Siedzieliśmy i patrzyliśmy na siebie w ciszy. Przeszkodził nam w tym tylko kelner z naszym zamówieniem. Wtedy powiedzieliśmy ciche 'dziękuję' i dalej patrzyliśmy na siebie. Jest taki przystojny. - Już wiem. - Odezwał się kończąc swój napój. - Mleko. - Zaśmiałam się.
-Dobrze to idź do supermarketu, ja dopiję kawę i będę na Ciebie czekać przed kawiarnią. - Zaproponowałam.
-Na pewno? - Skinęłam na znak potwierdzenia. - Dobrze, w takim razie do zobaczenia.
-Leć. - Zaśmiałam się. Jeyden wstał, położył pięniądze za nasze zamówienie na stolik i wyszedł, a ja patrzyłam na jego sylwetkę oddalającą się z każdą chwilą coraz bardziej, niedługo po tym znikł za budynkami. Dokończyłam swoją kawę, podziękowałam i wyszła przed kawiarnię. Zapadł już zmrok, a ja czekałam na Jaya już około dziesięciu minut.
-Cześć. - Usłyszałam za sobą, na co się szybko odwróciłam.
-O hej Leon. - Uśmiechnęłam się trochę niepewnie. - Co tu robisz?
-Ja - zaśmiał się.- Ukrywam się przed taką jedną.
-Dlaczego? - Zapytałam śmiejąc się.
-Nie daje mi spokoju. Muszę odsapnąć. Już nie mogę jej słuchać, ciągle mówi i mówi. Czasem nawet nie wiem o co jej chodzi. - Wyznał.
-Tak, chyba rozumiem. - Odparłam. - Może to znak? - Zaśmiał się.
-Jest bardzo młoda. - Spojrzałam pytająco na niego. - Znaczy no, niewiele młodsza ode mnie. - Ciekawe czy on wie o tym, że znam jego tajemnicę? - Jakoś nie widzę perspektyw. Doprowadzałaby mnie ciągle do szału.
-Nie znam jej, więc nie mogę tego oceniać. - Byłam lekko zakłopotana.
-Jasne, rozumiem. Chyba zaczynam również gadać tak dużo jak ona. Widzę że wprawiłem Cię w zakłopotanie. Przepraszam. Nie chciałem. - Pokiwałam na to głową. Gdzie jest Jeyden?
-Dobrze. - Odpowiedziałam, spojrzałam w jego piękne oczy. I znowu poczułam to dziwne uczucie, które mówi mi, że widziałam jej już wcześniej. To dla mnie niezrozumiałe.
-Tak. - Również patrzył w moje oczy. - Mam inne intencje, ty też. Widzę to, w Twoich oczach. Pragniesz mnie.
-Przepraszam, co? - Pogubiłam się. Ten człowiek umie szybko zmieniać temat. O co mu chodzi?
-Działam na Ciebie. Pociągam Cię. Myślisz o mnie nawet kiedy nie chcesz. Pewnie Ci się śniłem. - Ejej, skąd on to wie? To było raz, a ten sen był dziwny, przerażający. - A teraz. - Patrzył mi głebiej w oczy, tak jakby wzrokiem potrafił przeszyć mnie na wylot i odczytać każdą moją myśl. - Chcesz mnie pocałować. - Czy on mnie właśnie próbował zahipnotyzować? Zbliżał się do moich ust. Serio? Naprawdę chce mnie pocałować. Co za idiota. Nie mogę w to uwierzyć. Walnęłam go w policzek z otwartej ręki. Przecież spotykam się z jego bratem. Palant.
-Zgłupiałeś? Nigdy więcej nie próbuj na mnie tych sztuczek. Nie wiem co sobie myślałeś i nie wiem w co się bawisz, ale nie będę brać w tym udziału. Cokolwiek zdarzyło się w przeszłości zrozum jedno. Nie jestem Sophie. - Powiedziałam, po czym wyminęłam go i poszłam w stronę, z której po chwili zaczął wyłaniać się Jayden. Dziękuję, w końcu. Chce już wracać do domu.


*****

Kiedy już razem z Violettą wracałem do domu opowiadała mi co wydarzyło się między nią i Leonem. Nie mogę nadal w to uwierzyć. W co on gra? Z każdą chwilą coraz bardziej boję się o Violę. Dobrze, że dałem jej ten naszyjnik z werbeną. Będzie ją chronił oczywiście muszę wymyślić coś lepszego. A najlepiej pozbyć się mojego brata z Los Angeles. Ale czy to wykonalne?
Odprowadziłem dziewczynę pod drzwi, pożegnałem się z nią, przekazałam wszystkie torby i ruszyłem w dalszą drogę do domu. Ciągle zastanawiając się nad tym co mogę zrobić z bratem, wszedłem do budynku.
-Cześć braciszku. - Przywitał mnie Leon kiedy tylko przekroczyłem próg. Jak zwykle siedział przy kominku i pił swój ukochany bourbon. Wszedłem do salonu i bez słowa nalałem sobie alkoholu do szklanki. - Niezła sztuczka z Violettą. - Usiadłem w fotelu. - Niech zgadnę. Werbena w wisiorku. - Brawo. Nawet jesteś mądry. - Byłem zaskoczony. Dawno nikt mi się nie oparł. - Pokiwałem zadowolony głową. - Skąd ją miałeś?
-To ważne? - Odpowiedziałem pytaniem na pytanie. Irytuje mnie ten człowiek.
-Nie, wcale. - Rzucił z ironią. Dopiłem wisky, wstałem i odstawiłem pustą szklankę na stolik z różnymi trunkami. Ruszyłem powoli w stronę wyjścia z tego pomieszczenia. - Trudno, uwiodę ją w staromodny sposób. Albo od razu zjem. - Zatrzymałem się. Wiem, że powiedział to specjalnie, ale przesadził.
-Nie. - Odwróciłem się. - Nie zrobisz jej krzywdy. Dlaczego? Bo w głębi serca jej współczujesz. Przypomnij sobie jak ją uratowałeś. Patrzyłeś na nią inaczej. Martwiłem się, że nie pozostało w tobie ani krzty człowieczeństwa. Że stałeś się potworem, którego udajesz. Ale wtedy zobaczyłem w Tobie uczucia, zobaczyłem starego Leona. Tego, którym byłeś przed...tym. - Pokazałem ręką na niego.
-Nie udaję. - Odpowiedział szybko.
-To mnie zabij. - Rzuciłem pewnie.
-Kuszące. - Uśmiechnął się.
-Nie, mogłeś, a jednak istnieję, żyję. Ty też. Wciąż mnie prześladujesz. Po ponad 140 latach. Sophie nie ma, uciekła, zostawiła Cię. Nienawidzisz mnie bo ją kochałeś i dręczysz mnie, bo nadal ją kochasz. A to bracie są uczucia, człowieczeństwo.
-Człowieczeństwo? - Zadrwił. - Daj mi dzień, a obiecuję, że wybiję pół tego miasta.
-I po co to robisz? - Zapytałem. - Chcesz mi udowodnić, że w stu procentach wyłączyłeś uczucia? Czy może jednak chcesz przekonać samego siebie. Leon daj sobie spokój z udawaniem i zacznij w końcu, żyć tak jak wszyscy.
-Oj Jeyden. - Zaczął.
-Skończyłem. - Przerwałem mu.- Dobranoc. - Odwróciłem się i poszedłem do swojego pokoju. Może chociaż trochę przemówiłem mu do tej tępej głowy.
____________________________________________________________
Nie wiem czy podoba wam się to co piszę :/
Mam wrażenie że sporo was nie czyta bo myśli że wszystko potoczy się tak jak w serialu. Ale mogę zapewnić was, że tak wyglądają tylko pierwsze rozdziały. Później zmienię całą historię, wywrócę to wszystko do góry nogami :)
Chciałabym wiedzieć że w ogóle ktoś to czyta. :)
Wystarczy mi zwykła kropka w komentarzu, a będę wiedziała że tu jesteś :)
Dziękuję  <3
Miłej lektury :)
żegnam się z wami na dzień dzisiejszy ^^ Do zobaczenia za dwa tygodnie :)
Dobranoc xD
Pa ;*
Andzi xx ;*

7 komentarzy:

  1. Pierwsza <3
    Przeczytam i wrócę <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ohohohohoh ;-;
      To się porobiło ;-;
      JAK TYLKO LEON SKRZYWDZI VIOLETTĘ TO MU COŚ ZROBIĘ.
      Ale wiem, ze tego nie zrobi XD
      To prędzej ona uwiedzie jego, a nie on ją ^^
      A ten Jayden niech broni Vils, ale niech się nie zakochuje, bo ona i tak wybierze Leona :D
      Mam nadzieję, że Jayden przemówił do Leona :/
      On jest psychiczny ;-;
      Werbena zawsze działa hahha
      Leoś nie dał rady pocałować Violetty XD
      Cudeńko :D
      Czekam :))

      Usuń
  2. Czytam...ale to podobienstwo do mnie nie przemawia. Dialogi pisane sa prawie slowo w slowo...mimo to czekam na nastepny;)
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Cuuuuuuuuuuuuudoooooooooownyyyyyyy
    Aww to jest boooskieee
    Vils i Leon. Blisko siebie. Chciał ją pocałować, ale mu przywaliła. Odważna jest, żeby bić wampira.
    Mi się ta historia bardzo podoba. Ma to co kocham czyli wampiry i ,,Violetta''
    Leon ją uratował i patrzył na nią pewnie uroczo. Jakby anioła zobaczył. Albo podczas uwodzenia jej w starodawny sposób zakocha się w niej. Ale czuję, że on jej krzywdy nie będzie w stanie zrobić.

    PEREŁKA
    GENIALNY
    CUDOWNY
    BOSKI
    IDEALNY

    Do zobaczenia za 2 tygodnie. Czekam z niecierpliwością.
    Pozdrawiam Patty;*
    Buziaczki:*

    OdpowiedzUsuń
  4. Wkurza mnie pisać Leona. Serio. Boże co to za typ. Niech on się zmieni szybko, bo mu coś zrobię.
    Zajebisty.
    Czekam na next :*
    Buziaczki :* ❤

    Maddy ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojeje....jaki niesamowity ;)
    Wampiry+Violetta=szczęście
    Czekam na więcej ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuje za każdy komentarz, który daje mi motywacje do dalszego pisania ;)