'Drogi pamiętniku przeżyłam. Udało mi się. Powiedziałam że wszystko jest dobrze pewnie jakieś sto razy, ale przetrwałam. Kolejne dni będę już coraz łatwiejsze, przynajmniej mam taką nadzieję. Poznałam dzisiaj chłopaka, ma na imię Jayden, jest taki uroczy. Boję się tylko mu zaufać, mamo gdybyś tu była wszystko byłoby inaczej. Ja byłabym inna. Wszystko byłoby inne.'
Zamknęłam zeszyt ze łzami w oczach. Tak bardzo ich potrzebuję, tak bardzo tęsknię za nimi. Chciałabym, żeby tu byli, naprawdę.
Moje
melancholijne przemyślenia przerwał dzwonek. Spojrzałam na zegarek, hmm 21;30.
Kto o tej prze mógłby do nas przyjść? Zeszłam na dół, a ponieważ Angie się
kąpała, a Lucas jak zwykle słuchał muzyki na słuchawkach musiałam otworzyć
drzwi. Jestem w samej koszulce, więc widać każdy ślad od żyletki oraz od igły
na mojej lewej ręce. Schowałam ją za siebie, po czym otworzyłam drzwi. Nikogo
tam nie było, o co chodzi? Może mam już jakieś omamy, słyszę coś czego tak
naprawdę nie ma?
-Och Violka, co to ćpanie z Tobą robi? - Szepnęłam do siebie i wróciłam do pokoju. Ułożyłam się do łóżka, wstrzyknęłam sobie dawkę morfiny, która uśpiła mnie jak matka swoje małe dziecko. Tak dobrze się śpi, kiedy majka otula cię do snu w swoich ramionach. Wtedy nie ma żadnych zmartwień, problemów, a bezsenność nie istnieje, wszystko jest lepsze.
-Och Violka, co to ćpanie z Tobą robi? - Szepnęłam do siebie i wróciłam do pokoju. Ułożyłam się do łóżka, wstrzyknęłam sobie dawkę morfiny, która uśpiła mnie jak matka swoje małe dziecko. Tak dobrze się śpi, kiedy majka otula cię do snu w swoich ramionach. Wtedy nie ma żadnych zmartwień, problemów, a bezsenność nie istnieje, wszystko jest lepsze.
Ranek jak
zawsze taki sam. Majka, ogarnięcie twarzy, śniadanie, którego z dnia na dzień
jem coraz mniej, później znowu majka, ogarnięcie twarzy i do szkoły. Czyżby
upragniona stabilizacja?
W drodze do
szkoły spotkałam Jaydena, zastanawiał się czy skręcić w lewo, czy w prawo. Trochę
to śmieszne, ale zrozumiałe, w końcu jest tu nowy. Powiedziałam mu, gdzie iść i
zaproponowałam, że do liceum możemy chodzić razem. Wymieniliśmy się numerami i
okazało się, że przechodzi obok mojego domu, więc dobrze się składa. Kiedy tak
szliśmy, rozmawialiśmy i śmialiśmy się. Już dawno nie przeżyłam tego, już dawno
nie uśmiechałam się tak długo i z tak błahych powodów.
-Długo tu mieszkasz? - Pyta.
-Od dziecka. - Zaśmiałam się. - A Ty na ile tu zostajesz?
-Wiesz to nie do końca zależy ode mnie. - Odparł.
-Rozumiem, rodzice. - Powiedziałam.
-Niezupełnie. - Nie rozumiałam. - Przyjechałem tu z bratem, nie z rodzicami. Rodzice nie żyją. Już dość długo. - Wyznał.
-Przykro mi. - Wiem jak to jest, naprawdę mu współczuję. Skoro zmarli dawno pewnie był bardzo młody. Musiał to przeżywać gorzej niż ja.
-Razem z Leonem dajemy radę. – Spojrzałam pytająco. – Leon to mój brat, może kiedyś go poznasz. – Wyjaśnił widząc moje spojrzenie.
-Dobrze, możecie zawsze liczyć na mnie, Lucasa i moją ciocię. Gdyby coś, to nie krępujcie się.
-Ciocia? - Zapytał. Fuck! Miałam mu nie mówić. No ale trudno, czuję, że mogę mu ufać, naprawdę.
-Tak, nasi rodzice nie żyją od 6 miesięcy. – Spuściłam głowę.
-Przykro mi, naprawdę. To jeszcze dla Ciebie świeża rana, ale mogę zapytać co się stało? – Mówił ze skruchą.
-Przestań. Nie zniosę jak jeszcze chociaż jedna osoba mi powie, że jest jej przykro, że mi współczuje. Naprawdę jest już dobrze. Przetrwałam to. To był wypadek, jechałam z nimi samochodem, spadliśmy z mostu. Nie wiadomo w jaki sposób przeżyłam, to cud. – Wyznałam.
-Wypierasz to. – Oznajmił.
-Słucham? – Zapytałam.
-Wypierasz ból, tęsknotę, wypierasz to, że Ci ich brakuje. Albo po prostu zakładasz maskę, udajesz, że jest dobrze, prawda? Tak naprawdę rozpierdala Cię od środka. Ten uśmiech jest na pozór, chcesz oszukać wszystkich dookoła. – Zatrzymał się i chwycił mnie za ramiona. – Przede mną nie musisz kłamać Violu. Naprawdę, nie chce tego fałszywego uśmiechu. Chociaż jest śliczny, nie chce go. Wolałbym, żebyś w końcu wyrzuciła to z siebie. Rozumiesz? – Po moim policzku popłynęła łza. Nie, nie, nie możesz. Do cholery! Nie możesz płakać. Znasz go dopiero drugi dzień. Nie, nie, nie. Spojrzałam na niego. Te oczy, teraz to widzę. Gdzieś go już kiedyś widziałam. Łzy płyną po policzku, a ja patrzę w te oczy i zastanawiam się, gdzie? Gdzie go widziałam? Przytulił mnie. W jego ramionach jest mi dobrze, czuję się bezpiecznie. Chce tu już zostać, w tym miejscu nic mi już nie grozi, czuję jakbym już w nich kiedyś była, ale jak to możliwe? Koniec rozmyślań, nie możemy tak stać w nieskończoność, chociaż byłoby wtedy cudownie. Odsunęłam się.
-Przepraszam. – Szepnęłam. – Chodźmy. – Powiedziałam głośniej. Jeszcze raz spojrzałam, w te oczy. Po czym odwróciłam się i udałam się dalej do szkoły. Po chwili Jayden był obok mnie. Szliśmy w ciszy, w którymś momencie poczułam jak łapie mnie za rękę. Spojrzałam na niego, on na mnie.
-Wszystko będzie dobrze, uwierz. – Szepnął, a po kilku sekundach puścił moją dłoń. Nie, nie, nie, było tak cudownie. Nie wiem o co chodzi, ale jest w nim coś co mnie do niego przyciąga.
-Długo tu mieszkasz? - Pyta.
-Od dziecka. - Zaśmiałam się. - A Ty na ile tu zostajesz?
-Wiesz to nie do końca zależy ode mnie. - Odparł.
-Rozumiem, rodzice. - Powiedziałam.
-Niezupełnie. - Nie rozumiałam. - Przyjechałem tu z bratem, nie z rodzicami. Rodzice nie żyją. Już dość długo. - Wyznał.
-Przykro mi. - Wiem jak to jest, naprawdę mu współczuję. Skoro zmarli dawno pewnie był bardzo młody. Musiał to przeżywać gorzej niż ja.
-Razem z Leonem dajemy radę. – Spojrzałam pytająco. – Leon to mój brat, może kiedyś go poznasz. – Wyjaśnił widząc moje spojrzenie.
-Dobrze, możecie zawsze liczyć na mnie, Lucasa i moją ciocię. Gdyby coś, to nie krępujcie się.
-Ciocia? - Zapytał. Fuck! Miałam mu nie mówić. No ale trudno, czuję, że mogę mu ufać, naprawdę.
-Tak, nasi rodzice nie żyją od 6 miesięcy. – Spuściłam głowę.
-Przykro mi, naprawdę. To jeszcze dla Ciebie świeża rana, ale mogę zapytać co się stało? – Mówił ze skruchą.
-Przestań. Nie zniosę jak jeszcze chociaż jedna osoba mi powie, że jest jej przykro, że mi współczuje. Naprawdę jest już dobrze. Przetrwałam to. To był wypadek, jechałam z nimi samochodem, spadliśmy z mostu. Nie wiadomo w jaki sposób przeżyłam, to cud. – Wyznałam.
-Wypierasz to. – Oznajmił.
-Słucham? – Zapytałam.
-Wypierasz ból, tęsknotę, wypierasz to, że Ci ich brakuje. Albo po prostu zakładasz maskę, udajesz, że jest dobrze, prawda? Tak naprawdę rozpierdala Cię od środka. Ten uśmiech jest na pozór, chcesz oszukać wszystkich dookoła. – Zatrzymał się i chwycił mnie za ramiona. – Przede mną nie musisz kłamać Violu. Naprawdę, nie chce tego fałszywego uśmiechu. Chociaż jest śliczny, nie chce go. Wolałbym, żebyś w końcu wyrzuciła to z siebie. Rozumiesz? – Po moim policzku popłynęła łza. Nie, nie, nie możesz. Do cholery! Nie możesz płakać. Znasz go dopiero drugi dzień. Nie, nie, nie. Spojrzałam na niego. Te oczy, teraz to widzę. Gdzieś go już kiedyś widziałam. Łzy płyną po policzku, a ja patrzę w te oczy i zastanawiam się, gdzie? Gdzie go widziałam? Przytulił mnie. W jego ramionach jest mi dobrze, czuję się bezpiecznie. Chce tu już zostać, w tym miejscu nic mi już nie grozi, czuję jakbym już w nich kiedyś była, ale jak to możliwe? Koniec rozmyślań, nie możemy tak stać w nieskończoność, chociaż byłoby wtedy cudownie. Odsunęłam się.
-Przepraszam. – Szepnęłam. – Chodźmy. – Powiedziałam głośniej. Jeszcze raz spojrzałam, w te oczy. Po czym odwróciłam się i udałam się dalej do szkoły. Po chwili Jayden był obok mnie. Szliśmy w ciszy, w którymś momencie poczułam jak łapie mnie za rękę. Spojrzałam na niego, on na mnie.
-Wszystko będzie dobrze, uwierz. – Szepnął, a po kilku sekundach puścił moją dłoń. Nie, nie, nie, było tak cudownie. Nie wiem o co chodzi, ale jest w nim coś co mnie do niego przyciąga.
Po wejściu
do szkoły rozeszliśmy się w swoje strony. On do pokoju nauczycielskiego, ja do
Lu i Fran.
-Hej. – Rzuciłam, kiedy do nich podeszłam.
-Weszłaś do szkoły z tym nowym, dlaczego? – Zaczęła zadawać pytania Lu, jak zawsze chce wiedzieć wszystko.
-To zabawne, spotkałam go jak szłam. Zastanawiał się w którą drogę skręcić. – Zaśmiałam się sztucznie.
-Ale jakie jest z niego ciacho, widzisz? Myślę, że ty mu się podobasz. – Odparła blondynka, na co Francesca zaczęła się śmiać. – A w sumie, przecież podobasz się każdemu w tej szkole, a nawet w mieście.
-Przestań gadać głupoty i lepiej chodźmy na lekcje. – Powiedziałam na co dziewczyny przytaknęły i śmiejąc się poszłyśmy na angielski.
-Hej. – Rzuciłam, kiedy do nich podeszłam.
-Weszłaś do szkoły z tym nowym, dlaczego? – Zaczęła zadawać pytania Lu, jak zawsze chce wiedzieć wszystko.
-To zabawne, spotkałam go jak szłam. Zastanawiał się w którą drogę skręcić. – Zaśmiałam się sztucznie.
-Ale jakie jest z niego ciacho, widzisz? Myślę, że ty mu się podobasz. – Odparła blondynka, na co Francesca zaczęła się śmiać. – A w sumie, przecież podobasz się każdemu w tej szkole, a nawet w mieście.
-Przestań gadać głupoty i lepiej chodźmy na lekcje. – Powiedziałam na co dziewczyny przytaknęły i śmiejąc się poszłyśmy na angielski.
W trakcie zajęć widziałam Jaydena kilka razy na korytarzu, ale kiedy widziałam, że
chciał podejść w moją stronę posyłałam mu przepraszający uśmiech i odchodziłam.
Otworzyłam się rano przed nim i ten fakt ogromnie mnie przeraża.
Kiedy skończyły się lekcje razem z dziewczynami wracałam do domu. Umówiłyśmy się dzisiaj na ognisku koło jeziora. Zastanawiam się czy wziąć ze sobą Jaydena. Napisać do niego i zapytać? Czy to dobry pomysł? W ogóle powinnam iść, a jak nie wytrzymam tam długo bez ćpania? Co wtedy? Nie wiem. Wiem jedno, miałam zacząć wychodzić do ludzi. Więc koniec zastanawiania. Idziemy i kropka.
Kiedy skończyły się lekcje razem z dziewczynami wracałam do domu. Umówiłyśmy się dzisiaj na ognisku koło jeziora. Zastanawiam się czy wziąć ze sobą Jaydena. Napisać do niego i zapytać? Czy to dobry pomysł? W ogóle powinnam iść, a jak nie wytrzymam tam długo bez ćpania? Co wtedy? Nie wiem. Wiem jedno, miałam zacząć wychodzić do ludzi. Więc koniec zastanawiania. Idziemy i kropka.
Do Jayden Verdas
Hej. Co powiesz na ognisko? Dziś wieczorem nad jeziorem.
V. xx
Hej. Co powiesz na ognisko? Dziś wieczorem nad jeziorem.
V. xx
Od Jayden Verdas
Jasne. Przyjdę po Ciebie o 18. Pasuje?
Jasne. Przyjdę po Ciebie o 18. Pasuje?
Do Jayden
Idealnie :)
Idealnie :)
Zmieniłam
nazwę, będę pamiętać, który Jayden. Uśmiechnęłam się mimowolnie. Co się z Tobą
dzieje Violka?!
Równo o 18
usłyszałam dzwonek do drzwi. Założyłam skórzaną kurtkę i zeszłam na dół. Angie
już zdążyła otworzyć drzwi.
-Hej. – Powiedziałam podchodząc do cioci. – Angie to jest Jayden, Jayden to jest moja ciocia Angie.
-Miło panią poznać. – Uśmiechnął się.
-Mów mi po imieniu. – Rzuciła siostra mojej mamy.
-Dobrze Angie. Idziemy Violu? – Odezwał się do mnie.
-Tak. – Wyszłam za drzwi. – Pa. – Rzuciłam do cioci i poszłam się dobrze bawić. Przynajmniej taki mam plan.
-Hej. – Powiedziałam podchodząc do cioci. – Angie to jest Jayden, Jayden to jest moja ciocia Angie.
-Miło panią poznać. – Uśmiechnął się.
-Mów mi po imieniu. – Rzuciła siostra mojej mamy.
-Dobrze Angie. Idziemy Violu? – Odezwał się do mnie.
-Tak. – Wyszłam za drzwi. – Pa. – Rzuciłam do cioci i poszłam się dobrze bawić. Przynajmniej taki mam plan.
Na miejscu
lał się alkohol, ludzie bawili się, tańczyli, śpiewali. Niektórzy już byli tak
upojeni, że nie było z nimi kontaktu. Fran razem z Marco, z którym jest w
szczęśliwym związku od prawie 2 lat oraz Lu z Federico siedzieli na ławkach i
pili naszą ulubioną wódkę. Fede i Ludmi są razem od niedawna. Ale tworzą naprawdę
świetną parą, a co najważniejsze blondynka jest z nim szczęśliwa.
-No hej. W końcu jesteście. Myślałam, że się już rozmyśliłaś. – Odezwała się jak zwykle pierwsza Ludmiła.
-Spokojnie. Jestem. – Przysiedliśmy się do nich i zaczęliśmy pić, rozmawiać, bawić się wygłupiać jak za dawnych czasów.
Niedaleko nas za starym domkiem siedział Luca ze swoimi znajomymi. Źle mi było z tym, że on w wieku 15-stu lat wpiepsza się w takie środowisko. Ale sama nie jestem lepsza. Jeszcze przed samym wyjściem musiałam wejść w kanał bo bym nie wytrzymała.
Kiedy siedzieliśmy i wspólnie spędzaliśmy czas, podszedł do nas chłopak. Na oko starszy od nas jakieś trzy może nawet cztery lata. Swoją urodą przypominał nieco Jaydena. Może nawet był od niego przystojniejszy.
-O Leon. Cześć. – Odezwał się mój dzisiejszy towarzysz w stronę nieznajomego. Każdy spojrzał na niego zdziwiony. Chwila, już wiem. Przecież to jego brat, o którym mówił mi dzisiaj w drodze do szkoły. Są do siebie podobni.
-Siemka. Może tak przedstawiłbyś mi swoich nowych znajomych? – Zapytał Jaya.
-Aa tak. To jest Ludmiła, obok niej Federico. Dalej Francesca i Marco. A to jest Violetta. A wy poznajcie mojego brata Leona. – Chłopak był wyraźnie zdenerwowany pojawieniem się starszego brata. Zastanawiałam się dlaczego. Może zapytam się go w drodze powrotnej. Może..
-Dobra nie będę przeszkadzał wam tutaj, dość nie dobrze zareagowałeś na moje przyjście. – Poklepał brata po ramieniu. – Idę poszukać jakiegoś dobrego trunku. Dziewczyny też są tu niezłe więc na razie. – Nie czekał aż ktokolwiek mu odpowie. Odwrócił się i po chwili zniknął w tłumie
-Przepraszam za niego. – Odezwał się speszony Jayden.
-Nic się przecież nie stało. – Powiedziała Fran i za chwilę wróciliśmy do poprzednich czynności.
I tak minął dzień. W sumie nie było idealnie, ale
spędziłam trochę czas tak jak kiedyś. -No hej. W końcu jesteście. Myślałam, że się już rozmyśliłaś. – Odezwała się jak zwykle pierwsza Ludmiła.
-Spokojnie. Jestem. – Przysiedliśmy się do nich i zaczęliśmy pić, rozmawiać, bawić się wygłupiać jak za dawnych czasów.
Niedaleko nas za starym domkiem siedział Luca ze swoimi znajomymi. Źle mi było z tym, że on w wieku 15-stu lat wpiepsza się w takie środowisko. Ale sama nie jestem lepsza. Jeszcze przed samym wyjściem musiałam wejść w kanał bo bym nie wytrzymała.
Kiedy siedzieliśmy i wspólnie spędzaliśmy czas, podszedł do nas chłopak. Na oko starszy od nas jakieś trzy może nawet cztery lata. Swoją urodą przypominał nieco Jaydena. Może nawet był od niego przystojniejszy.
-O Leon. Cześć. – Odezwał się mój dzisiejszy towarzysz w stronę nieznajomego. Każdy spojrzał na niego zdziwiony. Chwila, już wiem. Przecież to jego brat, o którym mówił mi dzisiaj w drodze do szkoły. Są do siebie podobni.
-Siemka. Może tak przedstawiłbyś mi swoich nowych znajomych? – Zapytał Jaya.
-Aa tak. To jest Ludmiła, obok niej Federico. Dalej Francesca i Marco. A to jest Violetta. A wy poznajcie mojego brata Leona. – Chłopak był wyraźnie zdenerwowany pojawieniem się starszego brata. Zastanawiałam się dlaczego. Może zapytam się go w drodze powrotnej. Może..
-Dobra nie będę przeszkadzał wam tutaj, dość nie dobrze zareagowałeś na moje przyjście. – Poklepał brata po ramieniu. – Idę poszukać jakiegoś dobrego trunku. Dziewczyny też są tu niezłe więc na razie. – Nie czekał aż ktokolwiek mu odpowie. Odwrócił się i po chwili zniknął w tłumie
-Przepraszam za niego. – Odezwał się speszony Jayden.
-Nic się przecież nie stało. – Powiedziała Fran i za chwilę wróciliśmy do poprzednich czynności.
Poznałam przez ostatnie dni dwóch chłopaków. Jayden, uroczy, miły, troskliwy. I Leon, chłopak, o którym nie potrafię zapomnieć. Te piękne zielone oczy tkwią w mojej pamięci. Nie mam pojęcia dlaczego tak jest.
Z tym młodszym mam coraz lepsze kontakty, ciągle piszemy smsy. Dzięki niemu mam ochotę na wyjście do ludzi, na zabawę, jest idealny, zawsze potrzebowałam kogoś kto sprawi, że będę szczęśliwa. Kiedy z nim jestem wszystko wydaje się prostsze. Nie chce go stracić, naprawdę. Przez tak krótki okres stał się dla mnie naprawdę ważną osobą, to wydaje się dość dziwne i niezrozumiałe, ale tak właśnie jest.
___________________________________________
Tak oto mamy dwójeczkę :)
Widzę że nie wszystkim się chyba do końca podoba wątek z ćpunką Violettą :) Spokojnie może coś z tym się niedługo wydarzy xD Ale nic nie zdradzam :)
Jak widzicie już wprowadziłam Leona :)
Zasmuciłam się trochę tym, że pod prologiem było 9 waszych komentarzy (za które bardzo, bardzo, bardzo dziękuję), no ale już pod rozdziałem pierwszym jest ich tylko 7 :/
Myślałam, że powinno być raczej tak, że z każdym rozdziałem będzie ich więcej, bądź tyle samo, ale nie sądziłam, że mniej :(
No ale cóż :)
Nie zanudzam was dłużej :) Miłej lektury ;*
papa xx
Andzii xx ;*
#Yo♥
OdpowiedzUsuńCudo<3
OdpowiedzUsuńNie mogłam się doczekać dwójki!
Wybacz,że nie dodałam komentarza pod ostatnim rozdziałem, ale nie zdążyłam. Obiecuje,że teraz będę komentować :)
Rozdział świetny. Historia się rozkręca. Dla mnie wątek z Violettą i narkotykami sprawia że to wszystko jest jeszcze bardziej interesujące! Ale później, dla jej dobra mogłoby się to zmienić. Nie wiem, co mogę jeszcze dopisać. Nie mogę się doczekać następnej części <3
-Zuzka :*
Cudo <3
OdpowiedzUsuńBez urazy, ale w sumie to dopiero zaczynasz, więc nie powinnaś liczyć na 20 komentarzy
Plus rozdział raz na dwa tygodnie to dość rzadko, więc powinnaś pomyśleć, że luzie zaczną zapominać o twoim blogu :/
Nie lubię tego całego Jaydena :/
Nie ma go nawet w zakładce bohaterowie XD
On będzie zły, albo dziwny.
Będą przez niego problemy.
Wiem to XD
Plus ja chcę Leonettę a nie Jadenlette :<< XD
Vils jako ćpunka ;-;
Brzydzą mnie tacy ludzie ;-;
To ohydne, że sb coś wstrzykują ;-;
BLEEE :<
Mam nadzieję, że ona przestanie :(
A jeszcze lepiej byłoby gdyby to Leoś jej w tym pomógł <3
Ona nie może o nim zapomnieć ^^
Ale jest jeszcze ten Jayden :C
Czekam na kolejną perełkę <3
Nie liczę na taką ilość komentarzy :)
UsuńChodzi mi o to, że chciałabym aby była przynajmniej taka ilość jak w poprzednim, nie oczekuję nie wiadomo czego, bo wiem, że nie piszę tak dobrze jak inni :) Moim marzeniem jest te 10 komentarzy i na większą ilość nawet nie liczę.
Dodawać będę regularnie, co dwa tygodnie dlatego, że mam też swoje życie osobiste, a dodatkowo szkołę i przygotowania do egzaminu. :)
Jeżeli chodzi o zakładkę, nie jest moja. Nie mogę jej sama aktualizować ponieważ nie jestem właścicielką bloga, a właścicielka też ma swoje sprawy i nie musi mieć przecież czasu na to żeby ją robić :)
Nie musi Ci się podobać to co piszę i nie oczekuję, że będziesz to czytać, czy dodawać komentarz. Chociaż nie ukrywam, ze byłoby mi miło. Ale nic na siłę.
Akcja dopiero się rozpoczyna, jedyną rzeczą którą w tej chwili zdradzę, aby Ci bardziej nie obrzydzać tego opowiadania jest fakt, że za kilka rozdziałów wszystko może się zmienić. Także dziękuję :) Miłego czytania i do następnego rozdziału.
Andzi xx ;*
Andzia ma rację
UsuńKażdy ma życie również poza blogiem.
A tak zapytam jeszcze, o którą zakładkę konkretnie chodzi? :)
Andzia, nie poddawaj się z czasem będzie też lepiej, blog po prostu powoli "odżywa" hah ^^
Ali ;*
Rozdział zajebisty.
OdpowiedzUsuńVioletta nie daje rady bez narkotyków.
Może ktoś pomoże jej tego wyjść.
Leon? Jayden?
Leon i Jayden braćmi. Nieźle.
Dlaczego J raz zareagował na L?
O co chodzi?
To J uratował wtedy V czy L??
Czekam na next :*
Buziaczki :* ❤
Maddy ❤
Cudny ♡♡♡
OdpowiedzUsuńCzekam na next'a :*
Cudeńko :*
OdpowiedzUsuńViolka się otworzyła :D
Chce wiecej Leonetty !!!!
Czekam na nexta <3
to jest takie genialne..
OdpowiedzUsuńBrak śłow.
cudowne...
Kocham
caluje
czekam na wiecej
V.V
Cudowny.
OdpowiedzUsuńCzekam na next.
Pozdrawiam Patty;*
Buziaczki:*
CUDOWNY ROZDZIAŁ CZEKAM NA KOLEJNY
OdpowiedzUsuńExtra, genialny ;)
OdpowiedzUsuńCudowny <3
OdpowiedzUsuńUwielbiam Twojego bloga i nie mogę doczekać się nexta ;*
XOXO
Madzia
GENIALNE czekam na NAtępny :*
OdpowiedzUsuń