- Ty sobie chyba ze mnie żartujesz. - powiedział Federico po tym jak opowiedziałam mu dzisiejszy dzień.
Siedziałam po turecku na łóżku opierając głowę o zagłówek kanapy.
- Nie zrobiłabyś tego. Za bardzo Cię znam. - skrzyżował ręce.
- A jednak zrobiłam. - westchnęłam. Sama w to nie wierzę. Całowałam się z Leonem w jego gabinecie, dopóki sekretarka nie zawiadomiła go o zbliżającym się spotkaniu. gdyby nie to doszłoby do czegoś więcej. A co dziwne - zawiodłam się, że do niczego więcej nie doszło.
- Violetta...To twoje życie, więc zrobisz z nim co chcesz, ale proszę Cię. Przemyśl każdą podjętą decyzję. - spojrzał mi w oczy. - Leon to podrywacz i wykorzystuje każdą kobietę. A ja nie chcę, żebyś później cierpiała. Poza tym wkrótce wróci do Nowego Jorku.
Przytuliłam go i wyszeptałam:
- Dziękuję. Po tym co zrobiła Melissa, cieszę się, że mogę się przynajmniej Tobie wygadać.
- Nie ma za co. - pocałował mnie w skroń. - Uważaj na siebie mała.
piątek, 19 czerwca 2015
piątek, 12 czerwca 2015
Rozdział 8 "Muszę Cię chronić"
Dlaczego ja? Dlaczego nie mogę pospać do późna? Co zrobiłam złego, by nachodzić mnie o siódmej rano?! Dodatkowo moja mama pojechała do sklepu, więc to ja muszę otworzyć te przeklęte drzwi.
- Leon? - zapytałam zdziwiona. Nie rozumiem. Wczoraj u mnie był, więc po co miałby zjawiać się u mnie dzisiaj?
- Musimy pogadać. - powiedział szybko wchodząc do środka. Nawet go nie zaprosiłam, więc to nieproszony gość.
Okej.
Tak szczerze to... cieszę się z jego wizyty. Ostatnio ciągle myślę tylko o nim. Leonie Verdas'ie.
Poprowadziłam go do salonu i usiadłam po turecku na kanapie, a on zaraz obok mnie.
- Więc co Cię do mnie sprowadza? - I to tak wcześnie.
- Nie możesz odejść. - przewróciłam teatralnie oczami. Nie zmienię zdania.
- Al...
- Nie przerywaj mi. - przyłożył swoją dłoń do moich ust. - Nie możesz odejść, bo nie zniosę myśli, że nie będziesz przy mnie.
Zamarłam.
- Myślę o Tobie odkąd Cię zobaczyłem po raz pierwszy. Miałem ochotę już wtedy Cię przelecieć. Mam wrażenie, że muszę Cię chronić.
Zbliżył się do mnie. Natomiast ja nawet nie drgnęłam. Nie opierałam się. W głębi duszy marzyłam o tym.
- Leon? - zapytałam zdziwiona. Nie rozumiem. Wczoraj u mnie był, więc po co miałby zjawiać się u mnie dzisiaj?
- Musimy pogadać. - powiedział szybko wchodząc do środka. Nawet go nie zaprosiłam, więc to nieproszony gość.
Okej.
Tak szczerze to... cieszę się z jego wizyty. Ostatnio ciągle myślę tylko o nim. Leonie Verdas'ie.
Poprowadziłam go do salonu i usiadłam po turecku na kanapie, a on zaraz obok mnie.
- Więc co Cię do mnie sprowadza? - I to tak wcześnie.
- Nie możesz odejść. - przewróciłam teatralnie oczami. Nie zmienię zdania.
- Al...
- Nie przerywaj mi. - przyłożył swoją dłoń do moich ust. - Nie możesz odejść, bo nie zniosę myśli, że nie będziesz przy mnie.
Zamarłam.
- Myślę o Tobie odkąd Cię zobaczyłem po raz pierwszy. Miałem ochotę już wtedy Cię przelecieć. Mam wrażenie, że muszę Cię chronić.
Zbliżył się do mnie. Natomiast ja nawet nie drgnęłam. Nie opierałam się. W głębi duszy marzyłam o tym.
poniedziałek, 1 czerwca 2015
Rozdział 7 "Tego co kochasz"
- Co? - zapytał zszokowany.
Nie patrz tak na mnie, proszę.
- Violetta jeśli to przeze mnie...
- To nie przez Ciebie. - odpowiedziałam szybko przerywając mu. - To co się ostatnio stało... to zbyt wiele.
- Nie rezygnuj z tego co kochasz przez kilka głupich wydarzeń.
- Kilka głupich wydarzeń? - prychnęłam. - Ojciec wyszedł za kobietę, której córka jest... diabłem. Pocałowałeś mnie mimo, że nadal jesteś w związku, a dodatkowo przyjaciółka mnie oszukała. Ufałam jej rozumiesz? Znam ją od dziecka. To nie jest "kilka głupich wydarzeń" jak to ująłeś.
- Okej, przepraszam. - spuścił głowę.
- Za co? - zapytałam cicho odwracając wzrok.
- Za wszystko. - chwycił delikatnie mój podbródek i tym samym sprawił, bym na niego spojrzała. - Za kłamstwo, za pocałunek. Przepraszam.
- Okej. - wzruszyłam ramionami. - To jest tak naprawdę nic w porównaniu do tego co zrobiła Melissa.
Nie patrz tak na mnie, proszę.
- Violetta jeśli to przeze mnie...
- To nie przez Ciebie. - odpowiedziałam szybko przerywając mu. - To co się ostatnio stało... to zbyt wiele.
- Nie rezygnuj z tego co kochasz przez kilka głupich wydarzeń.
- Kilka głupich wydarzeń? - prychnęłam. - Ojciec wyszedł za kobietę, której córka jest... diabłem. Pocałowałeś mnie mimo, że nadal jesteś w związku, a dodatkowo przyjaciółka mnie oszukała. Ufałam jej rozumiesz? Znam ją od dziecka. To nie jest "kilka głupich wydarzeń" jak to ująłeś.
- Okej, przepraszam. - spuścił głowę.
- Za co? - zapytałam cicho odwracając wzrok.
- Za wszystko. - chwycił delikatnie mój podbródek i tym samym sprawił, bym na niego spojrzała. - Za kłamstwo, za pocałunek. Przepraszam.
- Okej. - wzruszyłam ramionami. - To jest tak naprawdę nic w porównaniu do tego co zrobiła Melissa.
Subskrybuj:
Posty (Atom)