- Spokojnie kochana, Violetta je mi z ręki. Już niedługo sprawię, że jej kariera legnie w gruzach. Upadnie na dno, będzie nikim.
Idiotka.
- Mel, moje słoneczko... -zaczęłam wychodząc z ukrycia. Jej mina, bezcenna. - To raczej ja sprawię, że upadniesz na dno. To ty będziesz nikim.
Zaśmiałam się widząc ich miny.
- Zapamiętaj sobie... - mówiłam powoli podchodząc do niej. Skrzyżowałam ręce na piersiach. - Ze mną się nie zadziera. Jeśli jeszcze raz spróbujesz zrobić coś przeciwko mnie - zniszczę Cię. - warknęłam i odeszłam zostawiając je w osłupieniu.
Violetta: 1 Idiotki: 0
To ja wygrałam. Nie one.