Wzięłam torbę i wyszłam z domu, ruszyłam w stronę samochodu, nie wiem czy to dobry pomysł, żeby nim jechać. Otworzyłam drzwi od kierowcy.
-Hej. - Usłyszałam za sobą. Cholera!
-Hej Jay. - Odpowiedziałam powoli się odwracając. Przytuliłam go.
-Jedziesz do szkoły? - Zapytał patrząc na mnie dość dziwnie. W sumie co się mu dziwić? Olewałam go przez cały weekend.
-Miałam taki zamiar. A Ty? - Posłałam mu uśmiech.
-Tak.
-Powieźć Cię? Wsiadaj. - Usiadłam za kierownicą, Jay okrążył samochód i usiadł obok mnie. Kiedy jechaliśmy czułam się niezręcznie. Atmosfera była bardzo napięta.
-Dlaczego nie odbierałaś telefonu? - Kurwa! Czekałam na to pytanie, ale nie wiem co mam mu powiedzieć.
-Dlaczego nie odbierałaś telefonu? - Kurwa! Czekałam na to pytanie, ale nie wiem co mam mu powiedzieć.
-Nie wiem. Chciałam odpocząć od tego wszystkiego, ostatnio dużo się wydarzyło. - Zaczęłam ściemniać.
-Coś się dzieje, Violu? - Patrzył na mnie z troską w oczach.
-Nie. - Spojrzałam na niego. - Naprawdę. - Zaparkowałam pod szkołą. Bez słowa wyszłam z samochodu i poczekałam aż on zrobi to samo. Przyciskiem przy kluczyku zamknęłam samochód i włączyłam alarm. Jayden wziął mnie za rękę i razem weszliśmy do szkoły, na szczęście pierwszej lekcji nie mieliśmy razem. Rozeszliśmy się do klas, odczekałam kilka minut w łazience i wyszłam ze szkoły. Udałam się do samochodu i nim pojechałam do chaty.
-Coś się dzieje, Violu? - Patrzył na mnie z troską w oczach.
-Nie. - Spojrzałam na niego. - Naprawdę. - Zaparkowałam pod szkołą. Bez słowa wyszłam z samochodu i poczekałam aż on zrobi to samo. Przyciskiem przy kluczyku zamknęłam samochód i włączyłam alarm. Jayden wziął mnie za rękę i razem weszliśmy do szkoły, na szczęście pierwszej lekcji nie mieliśmy razem. Rozeszliśmy się do klas, odczekałam kilka minut w łazience i wyszłam ze szkoły. Udałam się do samochodu i nim pojechałam do chaty.
-Nie poszłaś do szkoły? - Na wejściu zapytał mnie Mattew.
- Jak widać. - Uśmiechnęłam się i siadłam w fotelu Melki. Jak zwykle Philip zrobił mi zastrzyk i zapomniałam o otaczającym mnie świecie.
- Jak widać. - Uśmiechnęłam się i siadłam w fotelu Melki. Jak zwykle Philip zrobił mi zastrzyk i zapomniałam o otaczającym mnie świecie.
Siedzieliśmy wszyscy, razem, spokojnie, aż w końcu drzwi otworzyły się z hukiem. Do środka wparował Leon, na co bardzo się zdziwiłam. Zmierzył wszystkich wzrokiem, aż w końcu spojrzał na mnie. Widziałam złość w jego oczach, a nawet cień ulgi.
-Jaja sobie robisz?! - Wybuchł.
-Leon. - Zaczęłam spokojnie.
-Co Ty w ogóle tutaj robisz?!
-Siedzi, nie widać? - Odezwał się Mattew.
-Morda. - Odpowiedział spokojnie Verdas.
-Nie radzę Ci tak do mnie mówić. - Chłopak wstał z kanapy i podszedł do wampira.
-Nie radzę Ci do niego podchodzić. - Ostrzegłam go.
-Lepiej jej posłuchaj. - Leon posłał mu triumfalny uśmiech. - Violetta idziemy.
-Mam się go bać? No nie żartuj. - Verdas spojrzał na Mattew'a. Uderzył go pięścią w twarz, chłopak upadł na kanapę.
-Nie wstawaj bo stanie Ci się krzywda. - Syknął w jego stronę - Chodź. - Zwrócił się do mnie.
-Ona nie chce iść. Nie widzisz? - Pojawił się obok mnie Philip. Nie tylko nie to, on niech się lepiej w to nie wtrąca.
-Violetta bez dyskusji. Idziemy! Musisz porozmawiać z Jayem.
-Nie teraz Leon.
-Jesteś naćpana? No bez jaj. Zobacz co ty ze sobą robisz. Czy ty przypadkiem nie byłaś na odtruciu? Chodź. - Pokręciłam przecząco głową, na co on użył wampirzej szybkości i po trzech sekundach siedzieliśmy w samochodzie. On kierował. Jechaliśmy prosto na posiadłość Verdasów. Co ja powiem Jayden'owi?
-Skąd wiedziałeś, że tam jestem? - Zapytałam go.
-Wyczułem Twoją aurę. - Odpowiedział szorstko.
-Jaja sobie robisz?! - Wybuchł.
-Leon. - Zaczęłam spokojnie.
-Co Ty w ogóle tutaj robisz?!
-Siedzi, nie widać? - Odezwał się Mattew.
-Morda. - Odpowiedział spokojnie Verdas.
-Nie radzę Ci tak do mnie mówić. - Chłopak wstał z kanapy i podszedł do wampira.
-Nie radzę Ci do niego podchodzić. - Ostrzegłam go.
-Lepiej jej posłuchaj. - Leon posłał mu triumfalny uśmiech. - Violetta idziemy.
-Mam się go bać? No nie żartuj. - Verdas spojrzał na Mattew'a. Uderzył go pięścią w twarz, chłopak upadł na kanapę.
-Nie wstawaj bo stanie Ci się krzywda. - Syknął w jego stronę - Chodź. - Zwrócił się do mnie.
-Ona nie chce iść. Nie widzisz? - Pojawił się obok mnie Philip. Nie tylko nie to, on niech się lepiej w to nie wtrąca.
-Violetta bez dyskusji. Idziemy! Musisz porozmawiać z Jayem.
-Nie teraz Leon.
-Jesteś naćpana? No bez jaj. Zobacz co ty ze sobą robisz. Czy ty przypadkiem nie byłaś na odtruciu? Chodź. - Pokręciłam przecząco głową, na co on użył wampirzej szybkości i po trzech sekundach siedzieliśmy w samochodzie. On kierował. Jechaliśmy prosto na posiadłość Verdasów. Co ja powiem Jayden'owi?
-Skąd wiedziałeś, że tam jestem? - Zapytałam go.
-Wyczułem Twoją aurę. - Odpowiedział szorstko.
Kilka chwil później siedzieliśmy w salonie przy kominku, w domu Leona i Jaya.
-Dlaczego znowu ćpasz? - Mój chłopak zadał mi to pytanie po raz piąty w ciągu ostatnich dwóch minut.
-Chcę Ci powiedzieć, ale nie mogę. Żeby Ci powiedzieć, będę musiała o tym myśleć, jeśli zacznę o tym myśleć to znowu zacznie boleć, a jak zacznie boleć to będę ryczeć. A wtedy znowu będę musiała zaćpać. - Wyznałam.
-Violetta, musisz mi to wytłumaczyć..
-Melka nie żyję. - Wybuchnęłam płaczem. Kiedy łzy lały się strumieniami po moich policzkach, Leon pojawił się obok mnie w mgnieniu oka i objął mnie ramionami. Tymczasem Jayden nie zrobił nic, wpatrywał się w nas jak w obrazek.
-To nie jest powód żeby ćpać. - Odezwał się kiedy w końcu się uspokoiłam.
-Dlaczego znowu ćpasz? - Mój chłopak zadał mi to pytanie po raz piąty w ciągu ostatnich dwóch minut.
-Chcę Ci powiedzieć, ale nie mogę. Żeby Ci powiedzieć, będę musiała o tym myśleć, jeśli zacznę o tym myśleć to znowu zacznie boleć, a jak zacznie boleć to będę ryczeć. A wtedy znowu będę musiała zaćpać. - Wyznałam.
-Violetta, musisz mi to wytłumaczyć..
-Melka nie żyję. - Wybuchnęłam płaczem. Kiedy łzy lały się strumieniami po moich policzkach, Leon pojawił się obok mnie w mgnieniu oka i objął mnie ramionami. Tymczasem Jayden nie zrobił nic, wpatrywał się w nas jak w obrazek.
-To nie jest powód żeby ćpać. - Odezwał się kiedy w końcu się uspokoiłam.
-Nie rozumiesz, wszyscy mi umierają. Mama, tata, Melka, Angie ma raka, niedługo zostanę sama z Lucasem. Jak dam sobie radę? A z Melką? Nawet się nie pożegnałam. Chciałam zapomnieć o tamtym ćpuńskim życiu. Olałam ich, łącznie z Melką. Ona umarła, a mnie nawet przy niej nie było. Nie potrafię sobie tego wybaczyć. To wszystko tak cholernie boli. Zabierz ode mnie ten ból. - Ostatnie zdanie skierowałam do starszego Verdasa. - Proszę. Zatrzymaj to, Nie daje rady. - Szepnęłam. Leon wstał, wziął nożyk i przejechał sobie nim po wewnętrznej części dłoni. Wziął szklankę, kilka centymetrów nad nią zacisnął dłoń, przez co szklanka zaczęła napełniać się jego krwią. Podał mi szklankę, a rana po kilku sekundach zagoiła się. Krwi w szkle nie było za wiele.
-Napij się. - Polecił.
-Zwariowałeś?! - Krzyknął Jayden. - Chcesz ją przemienić w potwora?!
-Napij się. - Polecił.
-Zwariowałeś?! - Krzyknął Jayden. - Chcesz ją przemienić w potwora?!
-Chcę zabrać od niej ten ból, pokazać jej inne, lepsze życie. - Wyjaśnił.
-Violetta, nie rób tego! - Nakazał mi Jay.
-Przepraszam. - Szepnęłam i wypiłam zawartość.
Obudziłam się po kilku godzinach, chociaż dla mnie trwało to jak parę minut. Leżałam na łóżku, a obok mnie siedział Leon. Nigdzie nie było Jaydena.
-Hej piękna. - Odezwał się. - Masz, pij. - Podał mi woreczek szpitalny, który był napełniony krwią. - Do dna. - Spojrzałam na to z obrzydzeniem, ale kiedy tylko poczułam zapach zawartości woreczka, wypiłam wszystko. - Grzeczna dziewczynka. - Zaśmiał się. - Witaj wśród nas.
-Czuję się lepiej. - Szepnęłam.
-Wiem, ale to nie potrwa długo, musisz się przez ten czas nauczyć zachowywać jak człowiek, później te uczucia wrócą ze zdwojoną siłą, ale do tej pory nauczę Cię je zatrzymać i kontrolować.
-Dziękuję Leon. - Posłałam mu uśmiech, - A gdzie jest Jayden? - Zapytałam na co on zrobił zmartwioną minę.
-Obawiam się, że przez jakiś czas będziemy tylko Ty i Ja. - Odpowiedział spokojnie. - Ale wiem, że on wróci. Za bardzo Cię kocha, żeby odejść na zawsze.
____________________________________________________
Dzisiaj krócej, przepraszam.
Niestety nie mam zbyt wiele czasu, koniec roku :(
Poprawiam oceny :( Na koniec gimnazjum świadectwo musi być idealne :/
Chcę iść do dobrej szkoły, dlatego przez maj, i połowę czerwca mogą pojawiać się małe opóźnienia lub deko krótsze rozdziały :(
Miłego czytania.
I proszę o wasze komentarze :(
Nie wiem czy przynajmniej połowie z osób czytających pasuje taka historia.
Chciałabym wiedzieć jak odbieracie to opowiadanie.
Andzi xx :*
-Violetta, nie rób tego! - Nakazał mi Jay.
-Przepraszam. - Szepnęłam i wypiłam zawartość.
Obudziłam się po kilku godzinach, chociaż dla mnie trwało to jak parę minut. Leżałam na łóżku, a obok mnie siedział Leon. Nigdzie nie było Jaydena.
-Hej piękna. - Odezwał się. - Masz, pij. - Podał mi woreczek szpitalny, który był napełniony krwią. - Do dna. - Spojrzałam na to z obrzydzeniem, ale kiedy tylko poczułam zapach zawartości woreczka, wypiłam wszystko. - Grzeczna dziewczynka. - Zaśmiał się. - Witaj wśród nas.
-Czuję się lepiej. - Szepnęłam.
-Wiem, ale to nie potrwa długo, musisz się przez ten czas nauczyć zachowywać jak człowiek, później te uczucia wrócą ze zdwojoną siłą, ale do tej pory nauczę Cię je zatrzymać i kontrolować.
-Dziękuję Leon. - Posłałam mu uśmiech, - A gdzie jest Jayden? - Zapytałam na co on zrobił zmartwioną minę.
-Obawiam się, że przez jakiś czas będziemy tylko Ty i Ja. - Odpowiedział spokojnie. - Ale wiem, że on wróci. Za bardzo Cię kocha, żeby odejść na zawsze.
____________________________________________________
Dzisiaj krócej, przepraszam.
Niestety nie mam zbyt wiele czasu, koniec roku :(
Poprawiam oceny :( Na koniec gimnazjum świadectwo musi być idealne :/
Chcę iść do dobrej szkoły, dlatego przez maj, i połowę czerwca mogą pojawiać się małe opóźnienia lub deko krótsze rozdziały :(
Miłego czytania.
I proszę o wasze komentarze :(
Nie wiem czy przynajmniej połowie z osób czytających pasuje taka historia.
Chciałabym wiedzieć jak odbieracie to opowiadanie.
Andzi xx :*